niedziela, 11 października 2015

Rozdział 27.

*Perspektywa Caleba*

Wszyscy podążyliśmy za Ashtonem, który czujnie już wyciągnął nóż, z którym się praktycznie nie rozstawał. Każdy głupi wyczuwał iż coś było nie tak, a zwłaszcza już my. Irwin otworzył drzwi i naszym oczom ukazał się zmasakrowany garaż oraz osoba leżąca na środku. Mike leżał w kałuży własnej krwi, cały posiniaczony. Za moimi plecami rozniósł się stłumiony krzyk i obok mnie zaraz przemknęła Caro, jako jedyna będąc w stanie pomóc chłopakowi. Uklęknęła na podłodze, biorąc jego głowę na kolana. Poklepała go kilkakrotnie po policzku by upewnić się czy jest przytomny, bo sądząc po jej ruchach Mike oddychał tym samym pokazując że żyje. Nagle nabrał gwałtownie powietrze, łapiąc je łapczywie, po czym znowu opadł na swoją dziewczynę, lecz tym razem mając otwarte oczy.
- Kto ci to zrobił - uleciało komuś z ust i podejrzewam iż była to stojąca obok Tommo Veronica.
- Sean.
I to imię wystarczyło, żeby domyśleć się całej reszty. Pytanie tylko w jakim celu? Co chcieli przez to nam przekazać.
- Mówili chyba o towarze. Są wściekli - wysapał ledwie słyszalnie. Cholera jasna. Mamy przesrane.
- O mój boże! Ann! - krzyknęła Ver i zaraz ani jej ani Louisa już nie było.
Razem z Ashem podnieśliśmy Michaela z nóg dziewczyny i pod ramię przenieśliśmy do salonu, gdzie posadziliśmy na kanapie, a w tym czasie lekko zapłakana Car pobiegła do łazienki najprawdopodobniej po apteczkę na rozciętą wargę i zadrapany policzek. Po chwili wróciła z niewielkim, czerwonym pudełeczkiem i usiadła obok Mike'a zajmując się nim. Gdy skończyła, czerwonowłosy uniósł się na łokciach i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
Odchrząknąłem cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę.

- Car, przyniesiesz dla Michaela wody? - zapytałem.
Szatynka wstała i bez słowa powędrowała do kuchni.
- Powiedz dokładnie czego chcieli Michael i kto to był - poprosiłem, dokładnie go lustrując.
Spojrzał na mnie tępo, po czym nachylił się, oparł łokcie o kolana i schował twarz w dłoniach.
- Nie wiem, to chyba był ten... Tom i Siva. Mówili coś o jakimś towarze i długu u Seana.
Jakim znowu długu?! Przecież my... Chyba że nie mam o czymś pojęcia i jeden z naszej paczki jest kompletnym idiotą. Obstawiałbym Hemmingsa. Chociaż nie, za bardzo nienawidzi Seana, żeby pożyczać od niego pieniądze, najchętniej splunąłby mu prosto w twarz przy pierwszej lepszej okazji. Cóż, sam bym to z chęcią zrobił, jednak trzeba się zachowywać godnie. Nie to co blondyn. To jeszcze dziecko, gwałtowne, bipolarne, nie znające konsekwencji za swoje czyny.
- Jaki dług znowu? Przecież żaden z nas nie jest na tyle głupi, by zadłużać się u niego - powiedział z przekonaniem Irwin.
- Skoro nie my...
- Ktoś mógł nas w to wrobić? - odezwał się Calum razem z Lukiem.
- Tylko pytanie, kto?
- Cóż to może być każdy. Wszyscy nas nienawidzą. - po dłuższej ciszy odezwał się mój braciszek, który wyłonił się z za ściany a tuż za nim szły siostry. Spojrzałem najpierw na młodszą na której twarzy malowała się ulga, następnie przeniosłem wzrok na starszą, która miała czerwone od płaczu oczy i nadal trzęsła się rozglądając się po wszystkich czy aby żadne z nas się jej nie przygląda. Gdy w końcu jej wzrok padł na mnie uśmiechnęła się, albo, bynajmniej próbowała bo zamiast uśmiechu na jej twarzy pojawił się grymas do niego podobny. Podszedłem powoli biorąc ją w ramiona, wiem, że niby widzę ją drugi raz i już jestem wylewny, ale tak naprawdę znam ją znacznie dłużej. Tyle, że ona tego nie pamięta i już na pewno nie zamierzałem jej w tym uświadamiać. Dziewczyna zaśmiała się gdy szepnąłem jej na ucho że z czerwonymi, napuchniętymi oczami wygląda jak Edward ze Zmierzchu, co z tego, że to inna płeć. Ważne, że widać podobieństwo. W końcu odsunąłem się od niej a ona zerknęła na Han i pomachała jej nieśmiało po czym pogratulowała nam wskazując na pierścionek. Dopiero wtedy usiedliśmy na kanapach, Lou co prawa stał za kanapą wlepiając we mnie podejrzliwe i zarazem wściekłe spojrzenie. To słodkie, że jest zazdrosny, zważywszy na okoliczności w jakich się znajdujemy. W między czasie zdążyła również wrócić Caro z wodą dla swojego chłopaka, która teraz siedziała obok niego trzymając go mocno za dłoń.


- Dobra, te dupki i tak mi zapłacą za to! - warknęła w końcu to co wszystkim chodziło po głowie.
- Caroline, spokojnie. Nam wszystkim za to zapłacą, ale nie teraz. Musimy być ostrożni - westchnąłem. - Nie ważne. Jakieś pomysły co do akcji?
- Na co niby? - zapytał skonsternowany Niall. - Na załatwienie ich? Oddanie bliźniaczek? Czy co innego?
- Oh, nie powiedziałem wam. No tak, skleroza - zaśmiałem się nerwowo, płonąc ze wstydu.
- No mów Tomlinson. O co tym razem chodzi?
- Cóż, miałem wam przekazać, że mamy szansę zdobyć nieco pieniędzy. Tym razem jako dostawcy. Musimy podczas przyszłego balu u agenta z wydziału narkotyków wkraść się tam, wynieść jeden z obrazów i oddać go temu, który go chce i zapłaci nam za dostawę.
- Chwila moment, zagalopowałeś się Caleb - zatrzymał mnie Louis. - Najpierw zobaczmy co to za obraz, pewnie nie ma tylko jednego.
- Ta, mam dokładne dane. Liam? - spojrzałem na szatyna, wyciągając kartkę w dłoni w jego stronę.
Chłopak przytaknął, wziął ode mnie zawiniątko i wyszedł. Wyjaśniłem bardziej szczegółowo o co w tym wszystkim chodzi, a gdy dotarłem do drobnej informacji dotyczącej sióstr Adrianne podniosła się na równe nogi.
- Mamy wam pomóc w kradzieży?! Wy jesteście nienormalni! Nie będziemy kraść! - wrzasnęła, gwałtownie gestykulując rękami.
- Ann, to wcale nie... - zacząłem powoli i spokojnie.
- Wcale nie tak? A jak niby?! Nie jesteśmy takie jak wy, do jasnej cholery, nie będziemy pomagać wam w tej pieprzonej kradzieży za nic w świecie!
- O'Connor, siadaj lepiej - zawarczał Irwin.
- Uspok...
- Jak mam się uspokoić, jak chcesz ode mnie czegoś takiego?!
- Adrianne, jasna cholera, siadaj na dupie i słuchaj! Potem wrzeszcz! - Mój młodszy brat również dodał coś od siebie do tej... Lekko agresywnej wymiany zdań.

Pociągnął ją za rękę, przez co upadła ponownie na kanapę, burcząc coś pod nosem.
- Dobrze wiem, że nie jesteście takie jak my, wasz tatuś..
- Nie mów o tym chuju - warknęła Veronica sapiąc ciężko, przy okazji również mocniej ścisnęła dłoń swojej siostry, która teraz miała zamknięte mocno powieki, oh czyli dlatego płakała.
- Dobrze, więc O'Connor już dobrze o to zadbał byście nie były powiązane z gangiem, ale potrzebna nam wasza pomoc.
- Poza tym nie zostawimy was tutaj, gdzie niestety nie jest bezpiecznie i znowu mogą tu wrócić - dodał już ciepłym głosem pełnym troski Louis, po którego słowach zapadła głucha cisza.
- Na czym miało by to polegać - zapytała w końcu Ver, a jej siostra, która do tej pory nadal zaciskała powieki otworzyła je nagle patrząc na młodszą z rezygnacją i zaskoczeniem.
- Ver..
- Shh Ann - uciszyła ją, co niezbyt jej się spodobało, ale uszanowała siostrę i siedziała w skupieniu błądząc wzrokiem po pomieszczeniu.
- Wy byłybyście rozrywką wieczoru - uśmiechnąłem się do nich chytrze.
- Nie jesteśmy dziwkami chciałabym ci przypomnieć - syknęła z goryczą Ann.
- Ale możesz nią skończysz jak mnie jeszcze powkurwiasz...
- Irwin opanuj się! - krzyknąłem, na co zamilkł, po czym całą swoją uwagę skierowałem ponowienie na siostry i teraz nieco spokojniej wypowiedziałem słowa. - Wiem Adrianne, nie jesteście i nawet w najgorszych scenariuszach nie będziecie.
- Chodziło mu bardziej na wasz talent muzyczny - dokończył Louis posyłając w stronę szatynki szeroki uśmiech.
Siostry ze zmarszczonymi brwiami spojrzały na siebie. Ja nie wiem, jak to robiły, ale chyba porozumiewały się telepatycznie. Po chwili Adrianne spojrzała na mnie niepewnie.
- Kiedy jest ten bal? - westchnęła zrezygnowana, na co uśmiechnąłem się szeroko.
- Już jutro. Dacie radę, to nic wielkiego.
Brunetka zacisnęła usta, nie chcąc chyba znowu zacząć kłótni. No dobra, dla nich to pewnie jest... Coś sporego.
- Dobra, jest późno dziewczynki, pora spać - powiedział całkiem poważnie Michael.
O'Connor spojrzały na niego z uniesionymi brwiami. Boże, są takie same.
- No co tak patrzycie? Marsz do łóżek, dorośli muszą porozmawiać na osobności.
Ann pokręciła głową z dezaprobatą, a Ver zaśmiała się pod nosem, jednak obie wstały i mozolnie ruszyły na górę.
W tym samym czasie Payne wszedł ze skonsternowaną miną do salonu, patrząc na mnie dziwnie.
- Na co mu tak paskudny obraz?!
- Ja wiem? Mamy go po prostu dostarczyć do gościa - wzruszyłem ramionami.
- Cal, to musi mieć jakieś głębsze znaczenie. Nie chciałby z powrotem sprzedanego obrazu bez poważnego powodu. W dodatku chce, żebyśmy my to zrobili, a sam tego nie chce zrobić - tłumaczył szatyn.
- Coś jest na rzeczy?
- Jak widać, ale co?
- Cóż, weźmiemy ten obraz, ale zanim dostarczymy go do tego faceta... Dowiemy się o nim wszystkiego co możliwe - zadecydował mój młodszy braciszek. Cholera, jestem z niego tak dumny. Jest taki dojrzały.

__________________________________________
Hey, hey, hello kociaki!
Boże, no nie wierzę w to co się stało.
DOBILIŚCIE DO 300 WYŚWIETLEŃ POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM, WOW WOW WOW!
To niesamowite! Nie sądziłam że wam się uda, oczywiście nigdy w was nie wątpiłam, ale to takie... Boże to takie surreslistyczne! *.*
Dziękujemy wam kochani z całego serca ❤
No cóż, mam nadzieję, że pod kolejnym będzie równie wiele :D Dacie radę! ^^
Malutkie przypomnienie!
Wysyłajcie nam prace, pytajcie bohaterów, komentujcie(!), a także tweetujcie (#ShowMeRealityFF)!
Jeszcze raz dziękujemy i do następnego (: buziaki ;*
W.


Skarbeczki moje kochane :* 
Mamy kolejny rozdział, mam nadzieję, że teraz już nie zostaniemy zabite. Mike'owi nic się nie stało, więc proszę już spokojnie dziewczyny :*
Dziękujemy również za komentarze, ale nadal wiem, że czyta nas o wiele więcej osób. Również nie mogę uwierzyć, że dobiliście tylu wyświetleń cholercia, oby tak dalej *,* 
No i kurcze patrzcie na to zdjęcie Lou *,* Boże aż mi gorąco, no ale przy jakim jego zdjęciu mi nie jest gorąco! To jest MÓJ seksiak *,*Co dalej, eh nie wiem co dalej napisać, gdyż Ver napisała praktycznie wszystko, więc pozostało mi tylko się pożegnać i życzyć miłej niedzieli :*
Kocham was :* Do kolejnego :* 
Buziaki :* A.



Czytasz = proszę pozostaw komentarz 

6 komentarzy:

  1. JSJSH A BSJWJDJWKSJJZBSIAJS
    Ja chce bal, bo wyczuwam jakas Lann lub Ashtonica scene, ale bardzij wydaje mi się ze lann...
    O czym Ja wgl gadam xd d sksnmmm

    OdpowiedzUsuń
  2. O w dupe!
    Pobili mi mojego Michaela!
    Ooo zemsta jak tym debilą nakopie to się przekręcą !
    Grrr wkurzona jestem.
    Nie tyka się Michaela on jest nietyklany
    (On jest moj chorobcia no moj).xd
    Ash taki bardzo gangster z nożem idzie hahah
    Ciekawi mnie ta akcja..
    Gratuluje wyniku kochane !
    Weny I do nn♥♥♥
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! Zdjęcie Louis'a mnie rozwala!
    Mogę sobie pożyczyć? *_*
    Gratuluje Wam moje Kochane <3
    Cudowny rozdział, czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Macie szczęście, że nic mu nie jest! :D
    Jaki bal? Będą miały takie mega słodkie sukienki no wiesz, jak księżniczki, a chłopcy garnitur? *-*
    Jeeeju czy tylko ja tak bardzo kocham Hey Everybody!? ♥ Tak strasznie mi się kojarzy z muzyką country, hahahah :'D Co za tym idzie - chłopcy kowboje! Kapelusze, lasso, rewolwery, iiiha! Czy jakoś tak XDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Pobili Michaela coooo jak mogli,co za chuje
    Jaki dług,omg
    Bal,jak cudownie,chciałabym zobaczyć jak dziewczyny będą wyglądać *.*
    I będą grały,jak suuper
    Chcę następny bardzo bardzo bardzo
    No cóż,weny życzę moje kochane i czekam na następny z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń