Rozdział dedykowany Karmeeleq Wita <3
*Perspektywa Adrianne*
Blondyn stojący w progu uniósł brwi ku górze, zdziwiony tym, że się odezwałam. Brunet spojrzał w tym samym kierunku co ja i posłał koledze porozumiewawcze spojrzenie. Halo! Ja też tu jestem! Ale gdzie jest moja siostrzyczka? Oby nic jej nie zrobili. Błagam, by nic jej nie było.
Ten koleś mnie przerażał, to prawda, ale teraz moim priorytetem było dowiedzenie się czy Veronice nic nie jest.
Szatyn natomiast nachylił się nad tym ze scyzorykiem w ręku i wyszeptał mu coś na ucho. Twarz blondyna od razu złagodniała, gdy mój obrońca odsunął się od niego. Schował nawet swój nóż tam, skąd go wyjął. Podszedł do mnie powolnym krokiem uważnie mierząc mnie wzrokiem. Przystanął dokładnie kilka centymetrów na przeciwko fotela na którym półleżałam. Podniósł rękę i w szybkim tempie wymierzył mi na tyle mocne uderzenie, że moja głowa aż przekręciła się w prawo. Chłopak przede mną zamknął oczy, zaciskając pięści, po czym spojrzał na mnie i wysyczał przez zaciśnięte zęby:
Czy ja trafiłam do jakiejś durnej telenoweli? Tamten psychopata rzuca się na mnie z nożem, a ten będzie może ze mną o pogodzie gadał?!
Oni nas uprowadzili. Mój wzrok przeniosłam na błękitno-szare tęczówki chłopaka. On nie był taki miły. Tylko udawał. Moje ciało nieco mocniej wcisnęło się w fotel, a oddech zrobił się urywany. Oni na prawdę to zrobili? Porwali nas?!
Opierał się o framugę, patrząc na mnie z cwaniackim uśmiechem.
Co za sukinkot! Zrezygnowana odsunęłam od niej i odwracając na pięcie zlustrowałam dokładnie wzrokiem pokój, w którym nas zamknięto. Dostrzegłam szafki wiszące jak i stojące na końcu pomieszczenia. Poderwałam się i dobiegając do nich, otwierałam każdą z rozmachem szukając czegoś co powstrzymałoby krwotok. Gdy znalazłam w jednej z nich coś na kształt bandamki chwyciłam ją w dłoń, po czym zamknęłam drzwiczki. Znalazłam również jakieś waciki oraz małe nożyczki. Wzięłam potrzebne rzeczy i wróciłam do siostry. Do miseczki stojącej na umywalce wlałam letniej wody. Ułożyłam ją na podłodze i podwijając rękawy koszuli usadziłam siostrę opierając ją o ściankę wanny. Skrzywiłam się patrząc na jej nogę. To wyglądało okropnie, gorzej niż okropnie, to było fatalne. Zaczerpnęłam łapczywie powietrze uspokajając się choć trochę. Zamoczyłam kilka wacików w wodzie, starannie starłam z uda i łydki pozostałości krwi. Buteleczkę z płynem odkażającym, którą znalazłam również nad umywalką wylałam na głęboką ranę. Dobrze, że brunetka była nieprzytomna inaczej na pewno usłyszałabym jej donośny krzyk. Na odkażoną już ranę położyłam kilka świeżych, suchych wacików a następnie związałam całość mocno, ale nie za mocno bandamką. Przemyłam również płynem jej ranę na ramieniu po czym wszystko sprzątnęłam. Usiadłam obok siostry i biorąc ją w swoje ramiona, przytuliłam do siebie kołysząc się do przodu, następnie do tyłu.
Hej, kociaki!
Kurcze, rozwalił mnie komentarz pod pierwszym rozdziałem. Matko, zaczęłam tak fangirlować :D Bardzo dziękuję kochanej Karmeeleq Wita *-* Jesteś niesamowita <3 Nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć. Ah tak, ustaliłyśmy z Adą, że rozdziały będziemy wrzucać co 10 dni :) To tyle ode mnie!
Bye, do następnego! ;*
Weronika xo
No cześć! ^^
I tu szkoda, że nie widzicie mojego szerokiego uśmiechu. Droga Karmeeleq ten komentarz powalił mnie na ziemię. Po prostu Cię uwielbiam! *-* Szczerzyłam się wtedy jak jakaś idiotka do tego ekranu. I tak samo cieszę się na Zbuntowaną, nawet muszę powiedzieć, że jadę do kina dzisiaj, z czego ogromnie się cieszę i jestem mega podekscytowana!! :D Wiec jeśli ktoś obejrzał to bardzo chętnie przeczytam jakie są Wasze wrażenia.
Co do rozdziału to najważniejsze powiedziała Weronika, więc chyba głupio by było się powtarzać. To ja tylko poproszę was ładnie o komentarze pod spodem. :) Do następnego ;*
Buziaki ;* A.
*Perspektywa Adrianne*
Moje zmysły powoli wracały do porządku. Uchyliłam powieki, a rażące światło
poraziło moje oczy, powodując iż musiałam trzepotać rzęsami, by przyzwyczaić się do niego.
Pulsujący ból przeszywał moją głowę, a blask tylko go potęgował. Siedziałam na
czymś, chyba fotelu. Przechyliłam głowę w przód i dostrzegłam dwóch mężczyzn, a raczej... chłopaków, gdyż wyglądali na niewiele starszych ode mnie. Jeden był brunetem o niebieskich oczach i delikatnych
rysach twarzy, natomiast drugi to blondyn z burzą loków na głowie. Łapczywie
nabrałam powietrza, a wzdłuż mojego kręgosłupa przeszły dreszcze. Kim oni są i
gdzie ja jestem? Bo na pewno nie u siebie w domu! Oparłam się o
podłokietnik krzesła próbując jakoś podnieść się do pionu, niestety łupiący ból w
czaszce uniemożliwił mi to. Opadłam znowu w takiej samej pozycji na krzesło. No najwyraźniej posiedzę sobie tak. Ponownie podniosłam wzrok wlepiając go w siedzącego
naprzeciwko mnie szatyna. Przełknęłam gulę, która zalegała w moim gardle i
wysiliłam się na zadanie dwóch najbardziej nurtujących mnie pytań:
- Gdzie jestem? Gdzie jest moja siostra?
Blondyn stojący w progu uniósł brwi ku górze, zdziwiony tym, że się odezwałam. Brunet spojrzał w tym samym kierunku co ja i posłał koledze porozumiewawcze spojrzenie. Halo! Ja też tu jestem! Ale gdzie jest moja siostrzyczka? Oby nic jej nie zrobili. Błagam, by nic jej nie było.
- To nieistotne - odezwał się w końcu ten w lokach. - Teraz masz nam powiedzieć co
robiłaś w tamtym magazynie.
- Jak to nieistotne? - oburzyłam się. Czy on jest poważny w tym momencie?!
- Tak to - warknął - Odpowiesz czy mam ci w tym pomóc?
- Gdzie, do cholery, jest moja siostra! - wrzasnęłam.
Ten koleś mnie przerażał, to prawda, ale teraz moim priorytetem było dowiedzenie się czy Veronice nic nie jest.
Mięśnie blondyna napięły się, a oddech przyspieszył. Przeniósł dłoń za siebie,
by następnie wyciągnąć z tylnej kieszeni scyzoryk. W jego oczach widać było furię. Chłopak zaczął iść w
moją stronę mówiąc:
- Jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, a...
Jego wypowiedź przerwał brunet; wstał z kanapy i uniósł rękę na wysokość pasa, tym samym zatrzymując przede mną wściekłego chłopaka. Patrzyłam na niego
ze strachem. Nie wiem co mu odbiło, chyba jest niestabilny psychicznie.
- Co ty odpierdalasz stary? - zapytał z wyrzutem blondyn.
Szatyn natomiast nachylił się nad tym ze scyzorykiem w ręku i wyszeptał mu coś na ucho. Twarz blondyna od razu złagodniała, gdy mój obrońca odsunął się od niego. Schował nawet swój nóż tam, skąd go wyjął. Podszedł do mnie powolnym krokiem uważnie mierząc mnie wzrokiem. Przystanął dokładnie kilka centymetrów na przeciwko fotela na którym półleżałam. Podniósł rękę i w szybkim tempie wymierzył mi na tyle mocne uderzenie, że moja głowa aż przekręciła się w prawo. Chłopak przede mną zamknął oczy, zaciskając pięści, po czym spojrzał na mnie i wysyczał przez zaciśnięte zęby:
- Co robiłaś w tamtym magazynie?
- W jakim magazynie? - zapytałam, przykładając dłoń do napuchniętego policzka.
- No ja pierdolę! Nie dogadam się z nią, Tomlinson - wydarł się, wymachując
przy tym rękoma na wszystkie możliwe strony.
- Pozwól mi na moje metody.
- A proszę bardzo! Pokaż mi jak to się, cholera robi, Koperfieldzie! - warknął.
Po tych słowach usiadł na kanapie i wyczekująco wpatrywał się w bruneta.
Tomlinson - bo tak chyba miał na nazwisko ten spokojniejszy - podszedł do mnie
wolnym krokiem, przysunął stojący nieopodal taboret i usiadł naprzeciwko
mnie.
- Jak masz na imię? - zapytał, na co wytrzeszczyłam oczy.
Czy ja trafiłam do jakiejś durnej telenoweli? Tamten psychopata rzuca się na mnie z nożem, a ten będzie może ze mną o pogodzie gadał?!
- Ja... Uhm, Adrianne - wydukałam. - Ale gdzie jest moja siostra? Co się z nią
dzieje?
- Twojej siostrze nic nie jest - uśmiechnął się delikatnie - Byłaś w magazynie
ze swoją siostrą, miałyście aparaty. Pamiętasz?
Zmarszczyłam brwi, próbując coś sobie przypomnieć.
- Pamiętam jak byłyśmy w swoim pokoju, w magazynie i Nica chciała iść do
sąsiedniego i... - Urwałam w połowie zdając sobie sprawę z jednej podstawowej
rzeczy.
Oni nas uprowadzili. Mój wzrok przeniosłam na błękitno-szare tęczówki chłopaka. On nie był taki miły. Tylko udawał. Moje ciało nieco mocniej wcisnęło się w fotel, a oddech zrobił się urywany. Oni na prawdę to zrobili? Porwali nas?!
- Gdzie moja siostra?
- Jest na górze i nic jej nie jest jeśli o to zamierzasz się zaraz zapytać - uprzedził mnie, gdyż rzeczywiście miałam o to spytać.
Choć jego głos był
łagodny, to jakoś mało mnie przekonał, iż jego słowa są prawdziwe.
- Chce ją zobaczyć - rzekłam hardo zadziwiając nie tylko jego, ale i samą
siebie.
Chłopak westchnął zrezygnowany.
- Najpierw powiedz mi w jakim celu przyszłaś do tego magazynu, potem ją
zobaczysz.
- Byłyśmy tam, żeby zrobić zdjęcia. Nic więcej. Przychodziłyśmy do tego miejsca
od dłuższego czasu, żeby po prostu spędzać tam czas.
Brunet odwrócił głowę w stronę znudzonego chłopaka o kręconych włosach.
- Powiedziała ci to samo, co tamta mi - westchnął blondyn.
Brunet przelotnie spojrzał na mnie, po czym wstał i odsunął na bok
krzesło.
- One raczej nie kłamią, Ash - wruszył ramionami.
- Nawet jeśli nie kłamią, to nie możemy ich tak po prostu wypuścić! - odwarknął nerwowo chłopak.
- Ale o czym wy mówicie? - zapytałam zdezorientowana patrząc to na jednego, to na
drugiego.
- O niczym, co mogłoby cię interesować - syknął kędzierzawy
- Chcę zobaczyć siostrę. Powiedziałam wszystko! - zareagowałam, wstając z
miejsca.
Tym razem udało mi się ustać na nogach, lekko chwiejąc się.
- No to chodź! - prychnął chłopak, którego imię brzmiało chyba Ash.
Skierował się w nieznanym mi kierunku, a ja niepewnym krokiem podążyłam za nim.
Wlekłam się za nim mozolnie co umożliwiało mi dokładne przyjrzenie się
pomieszczeniom, przez które kroczyliśmy. Gdy doszliśmy schodami w górę, blondyn stanął
przed jednymi z kilku drzwi na korytarzu, po czym wyjmując z kieszeni klucz
otworzył drzwi. Wepchnął mnie do środka, a ja zamarłam nagle na widok
nieprzytomnej dziewczyny.
- Coś ty jej zrobił?! - wrzasnęłam.
Uklękłam obok siostry, potrząsając jej ramionami.
- Vera? Veronica! Proszę, obudź się! - wyszlochałam. - Trzeba ją zawieźć do
szpitala! - krzyknęłam do chłopaka, stojącego za mną.
Opierał się o framugę, patrząc na mnie z cwaniackim uśmiechem.
- Trzeba, nie trzeba. Nic jej nie będzie, dramatyzujesz - mruknął. - Mogę ją
co najwyżej zabrać do łazienki.
Posłałam chłopakowi znaczące spojrzenie, a on z niechęcią oderwał się od ściany
i podszedł do niej. Zacisnął palce na jej ramieniu, po czym podniósł bezwiedne
ciało mojej siostry. Serce krajało mi się na ten widok. Wstałam i poszłam za
nim do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Zostawił mnie tam z nią, samą. Bez
słowa wyszedł, a ostatnie co usłyszałam to był chrzęst zamka. Podbiegłam do
powłoki, pociągnęłam za klamkę ale jak jak na złość nie chciała ustąpić.
- Otwórz te drzwi! - Waliłam w drewno, ale nic, głucha cisza po
drugiej stronie.
Co za sukinkot! Zrezygnowana odsunęłam od niej i odwracając na pięcie zlustrowałam dokładnie wzrokiem pokój, w którym nas zamknięto. Dostrzegłam szafki wiszące jak i stojące na końcu pomieszczenia. Poderwałam się i dobiegając do nich, otwierałam każdą z rozmachem szukając czegoś co powstrzymałoby krwotok. Gdy znalazłam w jednej z nich coś na kształt bandamki chwyciłam ją w dłoń, po czym zamknęłam drzwiczki. Znalazłam również jakieś waciki oraz małe nożyczki. Wzięłam potrzebne rzeczy i wróciłam do siostry. Do miseczki stojącej na umywalce wlałam letniej wody. Ułożyłam ją na podłodze i podwijając rękawy koszuli usadziłam siostrę opierając ją o ściankę wanny. Skrzywiłam się patrząc na jej nogę. To wyglądało okropnie, gorzej niż okropnie, to było fatalne. Zaczerpnęłam łapczywie powietrze uspokajając się choć trochę. Zamoczyłam kilka wacików w wodzie, starannie starłam z uda i łydki pozostałości krwi. Buteleczkę z płynem odkażającym, którą znalazłam również nad umywalką wylałam na głęboką ranę. Dobrze, że brunetka była nieprzytomna inaczej na pewno usłyszałabym jej donośny krzyk. Na odkażoną już ranę położyłam kilka świeżych, suchych wacików a następnie związałam całość mocno, ale nie za mocno bandamką. Przemyłam również płynem jej ranę na ramieniu po czym wszystko sprzątnęłam. Usiadłam obok siostry i biorąc ją w swoje ramiona, przytuliłam do siebie kołysząc się do przodu, następnie do tyłu.
- Obudź się Veronica, proszę - szepnęłam przez łzy głaszcząc ją delikatnie po
włosach.
Przymknęłam oczy zmęczona natłokiem wydarzeń, które miały miejsce. Tak
właściwie to nadal nie rozumiem co się stało. To miał być zwykły, spokojny dzień, spędzony jak każdy inny dotychczas w naszym życiu, ale nie.
Musiałyśmy wejść do tego durnego magazynu. Mógł też nas spotkać o wiele gorszy
los. Gdyby nie ten brunet najprawdopodobniej skończyłabym z cienkimi ranami jak
i nie poderżniętym gardłem, chociaż nie wiem, czy mam się cieszyć z tego powodu.
Wnioskując z ich rozmowy i tak zamierzają nas zabić. Czemu ja w ogóle myślę o
tym tak spokojnie! Bez ich zgody wtargnęłyśmy na ich terytorium. Musieli nas
sprawdzić, czy aby na pewno nie jesteśmy wrogami. Nawet się nie oszukujmy, nie
ma po co.
Ale zmieniając temat... Kim oni są? Jakaś gangsta rosyjska?! Chwila!
Stop! O mój Boże! Czy ten brunet czasami nie miał na nazwisko Tomlinson? Ten
Tomlinson i jego familia? O w mordę. Jeśli tak, to już po nas. Trafiłyśmy na jeden z najniebezpieczniejszych gangów w Anglii. Przywarłam jak najmocniej do siostry nie
chcąc aby nas rozdzieliły. Nie mogą. Cichy szloch opuścił moje usta. Wtuliłam
twarz w jej włosy i nawet nie wiem kiedy odleciałam z wycieńczenia.
_______________________________________________________________________Hej, kociaki!
Kurcze, rozwalił mnie komentarz pod pierwszym rozdziałem. Matko, zaczęłam tak fangirlować :D Bardzo dziękuję kochanej Karmeeleq Wita *-* Jesteś niesamowita <3 Nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć. Ah tak, ustaliłyśmy z Adą, że rozdziały będziemy wrzucać co 10 dni :) To tyle ode mnie!
Bye, do następnego! ;*
Weronika xo
No cześć! ^^
I tu szkoda, że nie widzicie mojego szerokiego uśmiechu. Droga Karmeeleq ten komentarz powalił mnie na ziemię. Po prostu Cię uwielbiam! *-* Szczerzyłam się wtedy jak jakaś idiotka do tego ekranu. I tak samo cieszę się na Zbuntowaną, nawet muszę powiedzieć, że jadę do kina dzisiaj, z czego ogromnie się cieszę i jestem mega podekscytowana!! :D Wiec jeśli ktoś obejrzał to bardzo chętnie przeczytam jakie są Wasze wrażenia.
Co do rozdziału to najważniejsze powiedziała Weronika, więc chyba głupio by było się powtarzać. To ja tylko poproszę was ładnie o komentarze pod spodem. :) Do następnego ;*
Buziaki ;* A.