niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 1.

*Perspektywa Ashton'a*



Piskliwy dźwięk rozbrzmiał w uszach każdego tu zgromadzonego; dźwięk informujący, że mamy nieproszonych gości. W mgnieniu oka poderwałem się z kanapy na której siedziałem i podbiegłem do zawieszonych na ścianie monitorów.
Zmarszczyłem brwi, widząc na ekranie dwie nastolatki z aparatami. Rozglądały się po magazynie, trzymając urządzenia w dłoniach. Zabłądziły czy jak?
- To jakieś dziewczyny – mruknąłem zniesmaczony.
Jak na zawołanie przy moim boku stanęli wszyscy chłopcy i z zaciekawienie wlepili wzrok w monitor.
- Co one tu robią? - warknął Luke, przeładowując przy tym broń, którą trzymał w prawej dłoni.
- Spokojnie, Luke - wymamrotałem. - Robią zdjęcia. To jakieś fotografki czy jak?
- Nie wiem, ale na pewno tutaj wejdą. Przecież nie moglibyśmy tak po prostu... - zaczął Liam
- Zamknij się - przewróciłem oczami - Mam pewien pomysł.
Na moje usta wkradł się chytry uśmiech. Te dziewczyny już są nasze. Odwróciłem się w stronę chłopaków, którzy mierzyli mnie bacznym wzrokiem. Dobrze mnie znali i wiedzieli, że mój pomysł może mieć tragiczne skutki. No co poradzić. Jestem sadystą. Kto mi tego zabroni? Nikt, bo wszyscy na mój widok trzęsą portkami.
- Tylko nie mów mi, że zamierzasz je... - odezwał się Niall z szeroko otwartymi oczami.

On z naszej naszej dziewiątki był najłagodniejszy, więc nie dziwię się, że przerażała go perspektywa znęcania się nad nastolatkami. Wywróciłem oczami znużony.

- Nie, oczywiście, że nie - prychnąłem. - Trzeba je tylko nauczyć, że nie wchodzi się na nasze terytorium.
- Ash. One mogą być z ADSN* - podsunął opierający się ranieniem o ścianę Tomlinson. - Trzeba sprawdzić co wiedzą.  
- Ale nie tutaj. Zabierzemy je. Jeśli coś pójdzie nie tak... Zrobimy co konieczne - rzekłem spokojnie, jakbym rozmawiał o pogodzie na zewnątrz. - Mike i Cal, to zadanie dla was.
Oboje przytaknęli i dokładnie słuchali moich poleceń. Zajęli swoje miejsca, po dwóch stronach drewnianej powłoki. Tak, jak myślałem klamka drgnęła, a drzwi otworzyły się. Przeszły przez nie dwie dziewczyny, które niemal od razu po uczynieniu tego zostały ogłuszone przez kij bejsbolowy. Ich ciała bezwiednie padły na beton, a oczy zamknęły się. Łatwo poszło, bez krzyków i szarpaniny. Jak wszyscy lubimy. Podeszliśmy z Louisem w stronę brunetek. Kucnąłem przy tej niższej i wyrwałem z jej dłoni aparat, który kurczowo trzymała pomimo utraty przytomności. Podniosłem wzrok na swojego towarzysza, który również trzymał aparat tej drugiej. Rozjebałbym te urządzenia. Ale po co? Może coś ciekawego znajdziemy w ich wnętrzu. Louis zawiesił urządzenie na szyi i pochylił się nad brunetką, odgarnął jej pasmo włosów, które zasłaniały jej bladą twarz. Patrzył na nią uważnie przez jakiś czas, po czym wyprostował się i wziął ją na ręce, jak pannę młodą. Posłałem mu zdziwione spojrzenie.
- Przecież trzeba je stąd zabrać - kiwnął głową w stronę brunetki, która nadal leżała u moich stóp, dając mi tym samym znak abym uczynił to samo.
No cóż, miał rację. Podniosłem dziewczynę w ten sam sposób i przejechałem wzrokiem po twarzach wszystkich obecnych. Nikt nie był zdziwiony, nie licząc Niall'a, który krzywił się nieznacznie.
- Idziemy? - spytałem.
Cała ósemka, jak na zawołanie skierowała się do wyjścia. Idąc za nimi patrzyłem na spokojny wyraz twarzy szatynki. Jej klatka spokojnie unosiła się, by następnie opaść, ciemne, długie włosy zwisały ku ziemi. Nie dbając o to czy coś jej zrobię, posadziłem ją na siedzeniu i oparłem o nie. Czekałem aż Lou wrzuci dziewczynę, którą on niósł na siedzenie w terenówce, ale ten zamiast tego ruszył z bezwładnym ciałem do swojego samochodu. Co on do cholery wyprawia? Zresztą, chuj mnie to obchodzi, może nawet i ją zgwałcić, nie ruszy mnie to zbyt mocno. Zatrzasnąłem drzwiczki, po czym obszedłem samochód i zasiadając za kółkiem odpaliłem wóz. Obejrzałem się do tyłu upewniając się, że wszyscy siedzą już na miejscach i ruszyłem. Gdy naliczyłem komplet, plus tą nieprzytomną laskę, wcisnąłem gaz do dechy i wyjechałem z podziemnego garażu. Łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy mknąłem przez drogę prowadzącą za miasto. Dojechanie do naszego domu nie zajęło wiele czasu, zważając na prędkość. Nie patrzyłem na światła czy inne samochody, jechałem jak pirat drogowy, którym poniekąd byłem. Zaparkowałem na podjeździe i spojrzałem przez ramię. Wszyscy siedzieli prawie wciśnięci w fotele, a ta nieprzytomna była nieco poobijana. Westchnąłem zirytowany, wysiadłem z samochodu, wyjąłem z niego dziewczynę i skierowałem się w stronę drzwi wejściowych. Jednak wyprzedził mnie Calum, otwierając je, tym samym wpuszczając mnie do środka. Niedbale położyłem brunetkę na kanapie i wpatrywałem się w jej zamknięte oczy. Ciekawiło mnie, jaki miały kolor.
Nawet nie wiem dlaczego, ona mnie nie obchodziła. Szlag by to, ta dziewczyna mnie intrygowała. Stop Ash, nikt cię nie obchodzi oprócz twojej rodziny, resztę mógłbyś rozstrzelać z wielkim, obłąkanym uśmiechem na twarzy. Oh tak, ten głosik w mojej głowie dobrze mówi. Mógłbym to zrobić i szczerze coraz częściej mam na to ochotę. Zaśmiałem się w duchu i odszedłem w stronę kuchni. W wejściu minąłem się z Louisem, który niósł tą z ombre na łbie. Ciekawie to nawet wyglądało, niby brunetka ale ma wpadające w blond końcówki. Jak to zawsze mawiał Luke: mózg jeszcze walczy u takich lasek. Śmieszne stwierdzenie, ale w wielu przypadkach bardzo trafne.
- Gdzie położyłeś tamtą? - zapytał.

Nie wysilając się na otworzenie ust, wskazałem ręką salon, a następnie zostawiając go w tyle wszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki puszkę gazowanego napoju, otworzyłem ją i w ułamku sekundy opróżniłem do końca. Wrzuciłem pusty przedmiot do kosza, wracając do pokoju, gdzie ta niższa i jak sądzę młodsza zaczęła się prawdopodobnie budzić. Spojrzałem na drugą, która krzywo siedziała w fotelu. Nie ruszała się. Stanąłem za kanapą i oparłem się łokciami o zagłówek, czekając aż dziewczyna otworzy oczy. Wpatrywałem się w jej twarz, gdy uniosła powieki, ale zaraz zaczęła nimi nadmiernie mrugać.

Głośnie jęknięcie opuściło jej gardło, a ręka powędrowała za tył głowy do miejsca gdzie oberwała kijem. Nagle otworzyła szeroko oczy ukazując mi tym swoją barwę. Intensywnie zielone tęczówki wlepiła w moją osobę, a jej twarz od razu zastygła z czystego przerażenia. Oh tak skarbie, bój się mnie. Poderwała się natychmiast na równe nogi, ale coś marnie jej to wyszło bo z powrotem opadła na poduszki.
- Nie ruszaj się - warknąłem jadowicie w jej kierunku.
- C.. Co ja tutaj robię - zapytała rozglądając się po pomieszczeniu. - Co jej zrobiliście?! - krzyknęła. Oh chyba domyślam się skąd te pytanie. Wlepiała swój wzrok w bezwładnie leżące ciało swojej towarzyszki. - Co je do cholery zrobiliście? - wydarła się po raz drugi czego już nie wytrzymałem. Chwyciłem za je włosy i pociągnąłem góry zmuszając ją tym samym do wstania.
- Nie będziesz na mnie głosu podnosić - syknąłem jej prosto w twarz. - Zrozumiałaś czy mam ci to inaczej wytłumaczyć? - brunetka jak na zawołanie kiwnęła głową, na co uśmiech satysfakcji wtargnął na moją twarz. - A teraz pójdziesz ze mną - oznajmiłem już spokojniej. Nadal trzymając ją za włosy, wywlokłem z salonu. Wszedłem jedynego wolnego w tym domu pokoju i zamknąłem drzwi. Z impetem rzuciłem brunetkę na podłogę, a z kieszeni wyjąłem niewielki, aczkolwiek ostry nóż. Kucnąłem przy przerażonej dziewczynie, obracając połyskujący przedmiot w dłoniach. Jej strach tylko motywował mnie do działania. - Kto cię tam przysłał?
- C.. Co?! - zapytała zdziwiona. Najwidoczniej bardzo dobra z niej aktorka.
- Kto cię kurwa przysłał? - ponowiłem pytanie napierając ostrzem na jej odkryte udo.
- Nie.. Nie wiem o co.. - przerwała gdy wbiłem jej ostrze w nogę. Jej krzyk rozniósł się po pokoju, a po twarz zaczęły spływać łzy.
- Nie pierdol! - Wyjąłem nóż na którym teraz znajdowała się jej krew. Otarłem ostrze o jej spodenki następnie przejeżdżając czubkiem wzdłuż jej ramienia. Syknęła z bólu, ale jakoś mało mnie to obchodziło. - Powtórzę jeszcze raz... Kto was przysłał?
- Nikt! Nie wiem o co ci w ogóle chodzi - wyszlochała zamykając jak najmocniej powieki.
- Więc co robiłaś w tamtym magazynie? I dziewczyna, która przyszła z tobą?
- To moja siostra. Przyszłyśmy po prostu zrobić zdjęcia.
Przerzuciłem wzrok na jej zakrwawione udo. Czerwona ciecz szybko skapywała na drewniane panele. Ta idiotka nic mi nie powie. Zirytowane westchnięcie wydobyło się z moich ust. Mam nadzieję, że Louis już przesłuchuje tą drugą.
Podniosłem się i spojrzałem wręcz z pogardą na dziewczynę. Cóż, trochę tu posiedzi. I jeśli się nie wykrwawi to przeżyje. Zerknąłem na nią jeszcze przelotnie i wyszedłem z pokoju zamykając je dokładnie na klucz, żeby przypadkiem jeszcze mi nie uciekła. Chociaż i tak pewnie zemdleje za chwilę przez krwotok.
- I kogo to obchodzi? - prychnąłem pod nosem. 

Złożyłem scyzoryk chowając go do tylnej kieszeni czarnych jeansów i ruszyłem schodami w dół. Przeszedłem przez hol, następnie wszedłem do pomieszczenia, w którym siedział Tomlinson i jak idiota wpatrywał się w nadal nieprzytomną dziewczynę. Co z nią nie tak?! Cal uderzył ją zbyt mocno czy jej mózg tak słabo reaguje? Kurwa w takim tempie nigdy nie wyciągniemy z nich informacji.

- A ty co tak się na nią łępisz? - zadrwiłem z przyjaciela. Ten znużony uniósł na mnie swoje niebieskie tęczówki, posyłając mi przy tym zniesmaczone spojrzenie.
- Nie musiałeś jej od razu noża wbijać - syknął. Nawet nie musiałem zgadywać, że w całym domu było słychać krzyk zielonookiej. Wzruszyłem tylko ramionami. - Chociaż ci coś powiedziała?
- Nie - prychnąłem. - Wiem tylko, że są siostrami. Tak to mówi, że nie wie o co mi chodzi - przewróciłem oczami na jej słowa.
- Albo dobrze gra, albo na serio znalazły się tam przez przypadek - stwierdził brunet, opierając brodę na splecionych dłoniach i nadal wpatrywał się w dziewczynę.
- A z tą co?
- Nie wiem - wzruszył ramionami nie spuszczając z niej wzroku. - Oby się księżniczka obudziła sama, jak nie, możemy zawsze zastosować odpowiednie do tego środki - warknąłem przeczesując dłonią włosy. Przeniosłem swój wzrok na twarz dziewczyny. Zauważyłem, że jej oczy zaciskają się, a na twarzy pojawia się dość wyraźny grymas, co oznaczało, że się budzi. 

Zabawę czas zacząć.
_________________________________________________________________________________ 
ADSN - Agencja Do Spraw Narkotyków.


Hejcia kochani.


Mamy już pierwszy rozdział, i jak wrażenia? Szczerze, wydaje mi się, że wyszedł całkiem dobry. Kurcze nawet nie wyobrażacie sobie jaka jestem podekscytowana tym fanficem, czasami przyłapuję się na tym, że chcę wiedzieć co jest dalej, i cóż Weronika uświadamia mi, że kolejny fragment piszę ja. Całkiem zabawne, no cóż, ale ja tutaj wam zanudzam, więc może już przestanę?! Dobra a teraz tak na poważnie. Bardzo byłybyśmy wdzięczne, o komentowanie, nawet nie wiecie ile radości przyniósł mi komentarz pod prologiem, więc naprawdę byłoby świetnie, gdybyście po przeczytaniu zostawili jakiś ślad po sobie.
Do następnego. Buziaki ;* A.



No witam, kociaki! 

Tak, dokładnie tak, to już pięćset osiemdziesiąte fanfiction w moim wykonaniu, a drugie w naszym, haha ;) No więc, ja także jestem strasznie podekscytowana tym opowiadaniem, ponieważ piszemy je o Irwinie, którego z całego serca kocham, a jest on w tym... Bipolarny i wręcz nienormalny xD Jak ja, haha ;D Okey, nie będę nudzić. Mam wielką nadzieję, że wyświetlenia będą rosły, zamiast spadać z każdym rozdziałem. Byłabym wniebowzięta, gdyby były jakieś komentarze *-*
Louis, Ashton, Veronica oraz Adrianne bardzo, bardzo ładnie proszą o komentarze i zapraszają na drugi rozdział, który pojawi się po 20 marca. :*
Weronika xo

4 komentarze:

  1. Dajcie mi zaraz drugi, kurde!
    Ja chcę następny, haloo. Wcale się nie zachowuje niczym dziecko, które nie dostało cukierka. Wcale, a wcale. A tak na poważnie..
    Boże, czy wyście oszalały? Nóż wbijać od razu? O matko, to musiało boleć. Ciekawe, co zrobicie jej siostrze..? Nie znęcajcie się nad nią za bardzo, dobrze? W ogóle ,,prześladowcy" nie powinni się zorientować po obejrzanych zdjęciach, że poszły na sesję? Kurcze. Bezwzgledni, zimni dranie! Ja się dogadam z tym szefem ekipy. Policzę się z nim jeszcze! Pożałuje tego! Muhahahah! Dobra, już mi lepiej. XD
    Zyskałaście nowa czytelniczkę. Teraz się ode mnie nie uwolnicie, sorki. :\\\
    20 marca dopiero? Nie da się tego jakoś przyspieszyć? To tyle czasu. :'(
    A tak poza tym, to w ten sam dzień jest premiera Zbuntowanej w kinach! Awww! ^*^
    Dobra, nie zanudzam dłużej.
    Serdecznie pozdrawiam i weny życzę! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Ashton dupku jak mogłeś jej wbić ten scyzoryk. Rozdział boski czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuuu,jak on mógł wbić jej nóż,idiota ugh
    A tak ogólnie rozdział świetny i dłuugi co jest cudowne *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. może mało na etapie ff grzebałam w necie ale pierwszy raz widzę, żeby 2 osoby pisały jeden z nich - mega mi się to podoba! ale teraz nie o tym
    [ps w tym momencie właśnie leci Sweater Weather DLATEGO KOCHAM WAS DWIE LASKI ZA TO NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE; TACZ MAJ NEK END AJ TACZ JORS]
    ten rozdział naprawdę potrzebował ode mnie chwili zastanowienia się nad nim i stwierdzam, że zostaje i czytam dalej, bo jest mega dobry. sam fakt jak jest pisany, podoba mi się to, że używane są słowa, których niekoniecznie użylibyśmy w jakiejkolwiek rozmowie z kimś, podoba mi się cały pomysł tego [omg czy to arktik mankis i ar ju majn omujborze luv]ale nie podoba mi się [o tak] te jej zachowanie. potępiam! [chodzi o ten moment] może to dlatego, że ja zamiast ddrzeć sie co jej zrobiliście po prostu bym jakoś próbowala podbiec, whatevr
    już rozumiem dlaczego ver i addie [od waszych imion] tak jest moje panie, możecie mnie nazywać szerolkiem holmsem, oks lece dalejjj hejczi

    OdpowiedzUsuń