*prosimy przeczytajcie notkę na dole*
Biały śnieg prószył z nieba spadając na jej roześmianą twarz skierowaną ku górze. Za każdym razem gdy zimny płatek upadał z gracją na jej zaróżowioną od mrozu twarz, chichotała cicho mając rozciągnięte w szerokim beztroskim uśmiechu usta. Mógłbym tak stać patrząc się na nią taką cieszącą się malutkimi rzeczami. Stojącą na chodniku w swoim szarym płaszczu, rozwianych przez wiatr włosami które pokrył śnieg. Uśmiechnąłem się na ten widok, tak bardzo kochałem jej się przyglądać, zwłaszcza w takich momentach. Gdy nie zwracała na nic uwagi i po prostu cieszyła się chwilą.Byłem najszczęśliwszym facetem pod słońcem mając ją przy sobie i mam nadzieję, że o tym wiedziała, że jest dla mnie wszystkim i zawsze będzie moim słońcem wiszącym na horyzoncie zachmurzonej szarej rzeczywistości.
Wolnym krokiem podszedłem do niej kładąc dłonie na jej talii, czego brunetka zupełnie się nie spodziewała czego byłem pewien gdyż pisnęła zaraz wybuchając śmiechem domyślając się iż to tylko ja.
Delikatny uśmiech rozciągnął moje usta. Złożyłem krótki pocałunek na jej szyi i odwróciłem dziewczynę w swoją stronę, po czym wpiłem się wargami w jej miękkie, spierzchnięte od zimna wargi.
- Wracamy kochanie? Kate nas zabije, jeśli się spóźnimy - zaśmiałem się.
- Dobrze - wymruczała słodko, uśmiechając się przy tym.
Chwyciłem jej dłoń i powoli skierowałem się w stronę domu. Byliśmy jedynie w parku, który nie był tak daleko. Szliśmy powoli, ciesząc się swoim towarzystwem i wszechobecnym świątecznym nastrojem. Pojedyncze drzewa zdobiły sznury małych, złotych lampek, a na słupach i latarniach wisiały kolorowe ozdoby. Objąłem brunetkę ramieniem, przyciągając ją bardziej do siebie. Pragnąłem jedynie, by była tutaj, ze mną. Niczego więcej nie potrzebowałem. W końcu doszliśmy pod drzwi naszej posiadłości. Stanąłem w miejscu, przez co Adrianne patrzyła zdezorientowana w moje oczy. Widziałem jednak w nich iskierki dziecięcej radości. Ułożyłem ciepłą rękę na jej zziębniętym policzku i ponownie złączyłem nasze usta. Oboje uśmiechnięci strzepaliśmy ze swoich ubrań i włosów śnieg i weszliśmy do domu. Było w nim przyjemnie ciepło i pachniało po prostu bosko. Ah, nasza kochana Kathrin, mistrzyni w pieczeniu ciasteczek.
Gdy tylko weszliśmy do kuchni zastaliśmy moją kochaną siostrę gotującą kolejne potrawy, a raczej próbującą coś ugotować, gdyż co chwila Harry z rozbawianiem na twarzy sadzał ją na blacie i kazał jej niczego nie dotykać.
- Hazza! - pisnęła w końcu. - Nie jestem niedołężna!
- Nie będziesz mi się przemęczać. - wskazał na nią palcem, i zaraz stając między jej nogami wpił się w jej wargi na co moja siostra prychnęła ale jak zawsze oddała pocałunek. Brunet zaśmiał się tylko cicho gładząc dłonią jej pokaźnych rozmiarów ciążowy brzuszek. Tak dokładnie moja mała siostrzyczka była w siódmym miesiącu ciąży i nieźle każdemu z nas daje popalić.
- Bo się połkniecie. - usłyszałem śmiech z boku należący oczywiście do wchodzącego Mike'a, który tak w ogóle zmienił kolor włosów na zielony. Popatrzyłem na niego zdziwiony ale nawet słowem się nie odezwałem. Za to Adrianne nie szczędziła powiedzieć co o tym myśli. Na co najzwyczajniej w świecie si chłopak obraził po czym wyszedł z pomieszczenia teatralnie łapiąc się za pierś.
Zaczęliśmy się śmiać. To nie pierwszy i nie ostatni jego kolorek na głowie, ale tej jest na prawdę jaskrawy. Na starość będzie sobie łysą pałę farbował a nie włosy.
- Kochanie, idź może rozwieś te cukierki na choince, bo czuję, że zaraz Niall tu wpadnie i wszystkie pochłonie.
- Oj tam, nie ważne gdzie bym je schowała, on i tak się do nich dostanie - zaśmiała się dźwięcznie Kate.
Zrobiłem dwie gorące czekolady. Jedna podałem mojej księżniczce, a za drugą zabrałem się sam. Brunetką włożyła dłonie w rękawy by nie poparzyć ich trzymając kubek. Jezu, wyglądała tak cholernie uroczo. Zaśmiałem się gdy zobaczyłem pod jej nosem czekoladowe wąsy. Odłożyłem swój kubek i kciukiem delikatnie starłem czekoladę i zlizałem ja z palca.
- Ej, ludzie pozwólcie mi w spokoju gotować! - zbulwersował się Harry, patrząc na nas piorunującym wzrokiem.
- Gotuj sobie, Hazz, gotuj - zachichotała brązowooka.
W końcu do kuchni wkroczyły nasze dwie blondyny, Luke i Niall.
- No Jezu! Wypad stąd, ja chce gotowa, ludzie no.
Nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi, do czasu...
- GET OUT OF MY KITCHEN!
Kate zaczęła się śmiać widząc swojego aż czerwonego od złości narzeczonego.
- Może lepiej pomóżcie Ronnie i Irwinowi nagrywać do stołu - mrugnęła do nas, dając jasno do zrozumienia, że lepiej byśmy wyszli z "jego kuchni". Dlatego też tak jak poleciła nam siostra poszliśmy do salonu pomóc młodszej O'Connor i Ashtonowi nakryć do stołu. Kiedy tylko weszliśmy do tej części, która była jadalnią zauważyliśmy wspomnianą dwójkę śmiejącą się. Ronnie uciekała przed blondynem biegając dookoła stołu, a on ją z równie wielkim uśmiechem na ustach gonił. Nigdy przenigdy nie widziałem go tak bardzo szczęśliwego po odejściu Hope, a teraz praktycznie nie schodzi mu uśmiech z ust, wszystko za sprawą tej małej osóbki. Stałem tak z Ann, przytulając ją od tyłu i obserwowaliśmy wspólnie jak tamci w najlepsze ganiają się po salonie, zupełnie na nas nie zwracając uwagi. W końcu Ashton porwał ją w swoje ramiona, a Veronica zaczęła się głośno śmiać, próbując wydostać się z jego objęć, lecz ten tylko obrócił ją w swoją stronę i całując najpierw jej nos wpił się następnie w jej usta. Wyglądali ze sobą na prawdę cudownie. Nie mogłem uwierzyć, że w ciągu tego roku tyle mogło się zmienić. Wiele straciliśmy, ale wiele również zyskaliśmy.
- Kocham Cię - usłyszałem głos który wyrwał mnie z rozmyśleń, dlatego spojrzałem ponownie w kierunku pary. Blondyn trzymając jedną dłoń na jej policzku pochylał się ku niej uśmiechając się uroczo. Ronnie natomiast zarumieniła się słodko, odpowiadając mu tym samym i ponownie łącząc ich usta ze sobą.
Poczułem jak brunetka stojącą przede mną przylega do mojego torsu i cicho pociąga nosem. Spuściłem wzrok na jej oczy, które były zaszklone, a usta wyginały się w szeroki uśmiech.
- Czemu płaczesz kochanie? - szepnąłem do jej ucha.
- Cieszę się z ich szczęścia - wychlipała cicho, nie chcąc zakłócać tej uroczej sceny, mimo że i tak Ash i Ronnie w ogóle nie zwracali na nas uwagi. Byli zbyt zajęci sobą. Szczerze mówiąc ja również się cieszyłem. Nigdy nie sądziłem, że to może dojść aż do... Tego. Ale jestem dumny z Asha, że postarał się mimo wszystko i się zmienił dla niej. A Ver jestem wdzięczny, że nawet jeśli napotkała wiele przeszkód to udało jej się dotrzeć do niego i sprawić, że jest szczęśliwy. Cholernie brakowało mi naszego zabawnego, wiecznie uśmiechniętego Asha.
Objąłem brązowooką w talii i oparłem brodę o czubek jej głowy.
- Hey, a ja to co? Czuję się samotny - zapłakał Hemmings, rozkładając ramiona z nadzieją, że Ronnie go przytuli.
- Lukey! - pisnęła odrywając się od swojego chłopaka.
- Ronnie! - również pisnął naśladując jej głos, co wyszło mu komicznie. Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie zaraz biegnąc w jego kierunku. Wskoczyła na niego oplatając nagami jego pas.
- Oh, żyrafo - wyszczerzyła się czochrając jego włosy, burząc tym samym ich harmonię, ale blondyn nawet tego nie skomentował tylko wtulił się w nią mocniej, śmiejąc przy tym jak pięciolatek.
Sam wybuchłem śmiechem na ten widok i nie tylko ja. Adrianne stała przede mną i trzęsła się niemal ze śmiechu.
- Ej, ej, nie pozwalaj sobie. - Ashton już znalazł się koło nich i z powagą pogroził mu palcem, ale wszyscy wiedzieli, że robi to dla żartów, bo wie, że Luke traktuje Ronnie niczym młodszą siostrzyczkę praktycznie od początku.
- Daj mi się nią nacieszyć. Stęskniłem się za tym małym pingwinkiem.
- A ja za tobą, żyrafo - zachichotała cicho i wtuliła się w blondyna.
Kate zaczęła wnosić talerze z jedzeniem do salonu. Gdy zobaczyła tą dwójkę wybuchnęła śmiechem, ale nic nie powiedziała i wnosiła kolejne dania. Jako wspaniałomyślny brat pomogłem jej oczywiście. W końcu wszyscy zasiedliśmy do stołu, weseli, w wyśmienitych humorach. Już dawno w tym domu nie było takiej atmosfery. Rose włączyła świąteczne piosenki na stereo i poszła po inne płyty do swojego pokoju, a gdy zaraz wracała podążali za nią Caleb oraz Hanna. Musieli dopiero co przybyć. Wstaliśmy wszyscy na ich widok od stołu i czekaliśmy aż para się rozbierze ze swoich płaszczy. Usłyszeliśmy nagły pisk i zaraz moja noga była owinięta przez rączki małego Tomlinsona.
- Cześć Tommy. Chodź do wuja - ukucnąłem, by wziąć go na ręce lecz ten tylko pokręcił głową krzycząc przy tym:
- Ciocia Ann.
- Tommy - ukucnęła w samą porę kiedy młody wpadł w jej ramiona mocno się w nią wtulając. Następnie odsunął się od niej troszeczkę, nadal trzymając jej szyi i złożył dużego całusa na jej policzku.
- No wiesz co stary. Wujkiem gardzisz? - zapytałem targając jego blond kudły, gdy dziewczyna podniosła się z nim na rękach.
- Smutna prawda kochany bracie, on woli twoją dziewczynę - podszedł w końcu do nas Caleb, klepiąc mnie po ramieniu natomiast na policzku dziewczyny stojącej u mojego boku złożył pocałunek na czole.
- Chodź chłopie, nie męcz cioci - wyciągnął ku młodemu ręce, lecz ten tylko wystawił mu język i mocniej wtulił się w brunetkę.
- Nie, zostaw mi malucha - uśmiechnęła się Adrianne, przytulając do swojej piersi chłopca, po czym zaczęła go łaskotać, a Tommy śmiał się melodyjnie i uroczo wierzgając się na wszystkie strony.
Moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Wyobrażałem sobie już jak Ann trzyma naszego synka na rękach, jak opiekuje się nim i wspólnie ze mną patrzy jak dorasta. Ale wiedziałem, że na to muszę poczekać. Nie mam zamiaru zmuszać tej kruszynki do niczego. Powie mi gdy będzie chciała... ale jest tego warta, w końcu tak szaleńczo ją kocham.
- Hey, Tomlinson! - Ktoś pstryknął mi palcami przed nosem.
Nie był to nikt inny jak Michael.
- Co jest? - zapytałem zdezorientowany.
- Tak trochę się chyba zamyśliłeś nad czymś - poruszył zabawnie brwiami, bo doskonale wiedział o czym myślałem.
Machnąłem tylko na niego ręką, po czym zaprosiłem wszystkich do stołu, przy którym rozpoczęła się nasza wigilia. W końcu mogliśmy być razem, (no nie tak do końca), szczęśliwi, bez trosk. Tak dawno nie było u nas spokojnie na święta, za co dziękuję dziewczynom z całego serca.
____________________________________
Pada śnieg, pada śnieg, sypie kanałami...
Oh czekajcie, przecież tego śniegu nie ma :D
No cóż takie trochę mało klimatyczne te święta były, ale mamy nadzieję iż bynajmniej miło je spędziliście. Przepraszamy okropnie, za to, że nie pojawił się ten shot w Wigilię, ani w te kolejne dwa dni, po prostu, każda z nas spędzała te święta poza komputerem, nie myślcie, że was olałyśmy, w żadnym wypadku. Kochamy was :*
Więc piszcie nam jak wam minęły święta. Ile kilogramów przytyliście? Czy pod choinką znalazło się to czego pragnęliście? Sami bawiliście się również w Mikołaja? Chcemy wiedzieć :D
Oczywiście jeszcze chcemy złożyć wam życzenia. Dlatego *wstajemy z opłatkiem i podchodzimy do was*
Chciałybyśmy życzyć każdemu z was dużo radości, wytrwałości w dążeniu do celu, by ten nadchodzący rok przygotował nam wiele niespodzianek, by był jeszcze lepszy od tego. Byście spełniali swoje marzenia, te małe i te dużo, te łatwe i te trudniejsze w spełnieniu. Byście przeczytali masę książek, by powiększyła się wasza biblioteczka, jeśli takową posiadacie. Jeśli piszecie książki, a większość z was to robi, byście nie przestawały w siebie wierzyć. Bo byłam przynajmniej ja (Ann) na waszych blogach i wiem jak wspaniale wam to idzie (oczywiście mówię o dziewczynach które komentują i wiem o ich działalnościach). Pragniemy wam również życzyć MIŁOŚCI bo ona jest najpiękniejszą rzeczą jaka mogła zostać kiedykolwiek stworzona zaraz po wiążącej na wieki przyjaźni. Byście spotkały swoje internetowe przyjaźnie (po części i sobie tego życzymy), a może i wszystkie, żebyśmy się pewnego dnia spotkały :) Było by czadowo :*
Życzymy również idoli, byście szli z nimi w zaparte, nigdy ich nie opuszczali i nawet spotkali przytulili i wyznali ile dla was jest on/oni wart/warci.
Po prostu wszystkiego wszystkiego dobrego na 2016 rok.
KOCHAMY WAS :*
A&W
PS. W akcie skruchy iż tak no się spóźniłyśmy z życzeniami oraz świątecznym shotem. W poniedziałek bądź we wtorek możecie się spodziewać kolejnego rozdziału :*
Jeśli czytasz pozostaw po sobie malutki ślad w postaci komentarza :*
Wow, piękny!
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się i chciałabym więcej: )
Wam też dziewczyny wszystkiego naj!
Tak bardzo was kocham! ♡
OdpowiedzUsuńNie dość, Luke, Harry, Michael, ASG to jeszcze reszta. To było takie mega kochane i, i najlepsze! Kurcze, uwielbiam czytać Wasze prace. Uwielbiam!
I to w sumie nic, że jestem i dentysty, masa ludzi, a ja szczerze się do telefonu jak głupia. Co z tego, że się patrzą. Ludzie, ja się śmieje do telefonu! W tych czasach to zupełnie normalne... według mnie xd
Ten gif jest taki hwhzuaiabzhx
Tak samo jak świąteczna atmosfera, chociaż brakuje mi reszty chłopaków ;c
Jednak ważne, że wszystko dobrze się ułożyło.
Okokok, a teraz odpowiedz na Wasze życzenia: nawzajem. No kto by się spodziewał? :')
Dobra, ja lecę. Miłego dnia, kochane!♡
Zajebisty dziewczyny xx
OdpowiedzUsuńUff dobrze, że wszystko się ułożyło
Czekam na nn i weny xx