A więc dziś urodzinki naszej Gabrysi.
Nie owijając w bawełnę. Życzymy Ci kochana wszystkiego najlepszego. Zdrowia, szczęścia, spełnienia wszystkich marzeń, nawet tych najdrobniejszych życzeń, w przyszłości wspaniałej rodziny, a póki co jak najlepszych ocen. Oczywiście dużo rysowania, bo idzie Ci to świetnie, wiele pomysłów na opowiadania, także wiernych czytelników i czego sobie w tym dniu zapragniesz :* Happy birthday! ;*
A teraz prezent od nas w postaci rozdziału :*
*Perspektywa Adrianne*
Wysiadłam z samochodu Louisa i wyszłam przed niego, wyszukując wzrokiem siostry. Gdy zobaczyłam jak Irwin nachyla się nad nią trzymając na masce, momentalnie zerwałam się by tam iść, lecz głos szatyna mnie powstrzymał, wołając moje imię.
- Czego? - warknęłam, odwracając się w jego stronę.
- Zostań tu, tam nie jest bezpiecznie.
Mimowolnie przewróciłam oczami i wróciłam do tej dwójki. Bogu dzięki, blondyn stał oparty o maskę, a moja siostra próbowała się otrząsnąć po tym, podnosząc się z maski.
- Idę do Veronici - powiadomiłam go, po czym, nie czekając na odpowiedź, ruszyłam w kierunku siostry.
Posłałam Ashtonowi mordercze spojrzenie, a ją odciągnęłam nieco dalej.
- Co to, jasna cholera było?! - wrzasnęłam, lecz tak, by tylko ona mogła to usłyszeć.
W sumie muzyka na więcej nie pozwalała.
- Sama chciałabym to wiedzieć.
- Chodź, bo jeszcze mu oczy wydłubię - syknęłam, przenosząc wzrok na blondyna, na którego ustach ujrzałam niewielki uśmiech.
- Nie mogę, kazał mi tu zostać - wymamrotała, spuszczając wzrok.
Ja pierniczę. Ten parszywy blondyn mnie wkurza coraz bardziej. Jak on w ogóle śmie mówić tak do mnie a potem jeszcze rozkazywać mojej siostrze. Złapałam ją za rękę i odwróciłam się by wrócić do Louisa, ale przerwał mi głos Ashtona.
- Na twoim miejscu by tego nie robił - syknął nie zmieniając mimiki twarzy.
Prychnęłam, odwracając się do niego. Zrobiłam ku niemu dwa kroki, ale resztę uniemożliwiły mi ręce znajdujące się na moich biodrach. Co jest do cholery. Próbowałam się wyrwać, ale z każdym moim szarpnięciem czułam pulsujący ból w łydce. Wciągnęłam z sykiem powietrze, a do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach i od razu rozpoznałam osobę która mnie trzymała. Jego oddech otulał moją szyję, a ja czułam ciarki przechodzące wzdłuż kręgosłupa.
- Nie rób scen Addie, proszę - wyszeptał mi do ucha, po czym obrócił tak bym mogła na niego spojrzeć. Mierzyłam się z nim chwilę wzrokiem, nie dając za wygraną.
- Zauważyłaś jaki jest. Jeśli pokażesz mu, że takie gadanie cię prowokuje to będzie go to nakręcać coraz bardziej. - Podniósł jedną rękę i ułożył ją na moim policzku wzdychając ciężko. - Poza tym nie miał racji. Wyglądasz przepięknie. - Gdy wypowiedział te słowa ja automatycznie oblałam się rumieńcem. Kurwa. Zrobił to specjalnie, co prawda to było słodkie, ale nich sobie nie myśli. Odchyliłam głowę tak by pozbyć się jego dłoni z mojej skóry. - Zostaw Veronicę, nic jej się nie stanie, a ty i Ashton to nie najlepsze połączenie. Chodź.
- Calum, poproś tu Caleba.
Brunet przytaknął, po czym zniknął w tłumie.
- Więc... Kto będzie się ścigał? - westchnęłam, próbując nawiązać jakąś spokojną rozmowę.
- Ja - odparł blondyn ze zwycięskim uśmiechem na ustach.
Przeniosłam wzrok z powrotem na moją siostrę, która opierała się o sam koniec maski, jak najdalej od Irwina i jestem pewna, że chciała już tutaj podbiec. Widziałam to po niej. W pewnym momencie otworzyła usta i po wypowiedzeniu jednego słowa w stronę blondyna, on jedynie spojrzał na nią, a już ucichła. Rzeczywiście jesteśmy kompletnym przeciwieństwem, ją tak łatwo przestraszyć. Mimo to nie mam zamiaru pozwolić, by ten idiota mi siostrą dyrygował!
Nie minęła minuta a Calum wrócił z jakimś brunetem o ciemnych oczach i kilkudniowym zaroście, na którego ustach widniał uśmiech.
- Cal i Luke, pamiętacie co wam mówiłem? Nitro nie za wcześnie, ale nie za późno - musicie wyczuć odpowiedni moment, jasne? - zapytał, a dwójka do których mówił przytaknęła.
Nie przysłuchiwałam się dalej ich rozmowie, gdyż poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się niemal od razu i spostrzegłam Veronicę.
- Pozwolił ci? Wow - prychnęłam.
- No właśnie... Zagadał się z Caroline i...
To będą krzyki. Spojrzałam za nią na zdezorientowanego Ashtona, który wzrokiem szukał zapewne mojej siostry. Gdy ją ujrzał, stojącą obok mnie, oderwał się od samochodu i zaczął iść w naszą stronę z zaciśniętymi pięściami i szczęką. Nie mam pojęcia dlaczego to, że oddaliła się od niego na więcej niż metr go tak rozwścieczyło. Zapewne nie lubi, gdy ktoś mu się sprzeciwia. Król zasrany się znalazł. Mimo wszystko pchnęłam lekko zielonooką za mnie, sama narażając się na awanturę ze strony tego psychola.
Stanął przede mną, a para o mało nie buchała mu z nozdrzy. Ja pierniczę zaraz się chłopak zapali.
- Zejdź mi z drogi - syknął z takim jadem że mógłby zabić nie jednego człowieka.
- Nie. - Pokręciłam głową zakładając ręce na piersi. - Nie ma nawet takiej opcji.
- Zejdź. Kurwa. Natychmiast - zawarczał przekrzykując muzykę.
Pokręciłam tylko głową i nadal patrzyłam na niego z politowaniem. Nie bata. Jeśli uważa, że się go boję to się pomylił i to grubo.
- Ashton. Nie rób scen, nie zamierzamy zwracać na siebie uwagi. Jeszcze tego nam brakowało, żeby o nich się dowiedzieli od Sean'a. - Przede mną stanął ten cały Caleb.
- Masz szczęście, jak zawsze - wykrzyczał i odwróciwszy się na pięcie odszedł do swojego samochodu. Wypuściłam powietrze z płuc. Nawet nie wiedziałam że je przytrzymuję. Chłopak, stojący do tej pory do nas tyłem obrócił się z uśmiechem na ustach i to w dodatku szczerym.
- Widzę, że chyba lubisz igrać ze swoim życiem - zaśmiał się serdecznie wyciągając w moją stronę dłoń, którą po dłuższej chwili wahania uścisnęłam. - Jestem Caleb. Ten najprzystojniejszy Tomlinson - przedstawił się a mi kopara opadła.
Że co?! Jest trzeci Tomlinson? Chyba, że jest ich jeszcze więcej. No dobra o tym pogadamy później. Odwzajemniłam jego uśmiech po czym sama powiedziałam mu swoje imię, a następnie Veronici, która już stała ze mną ramie w ramię.
- Powinnaś uważać co mówisz do Irwina, on niestety nie jest tak
spokojny jak na przykład Niall. Ten blondasek nawet muchy by nie skrzywdził, co
w ogóle wyklucza bycie w gangu - zaśmiał się na co zrobiłyśmy to samo, gdyż to
było komiczne. Chłopak tak wrażliwy należy do najniebezpieczniejszego gangu w
Londynie. - Dobrze, że jest wyśmienitym hakerem, bo w przeciwnym razie
zastanawiałbym się po co on z nami jest.
- Wiesz ja nadal tego nie rozumiem - przyznałam z lekkim grymasem
na twarzy.
- A jak w ogóle przedstawia się sytuacja w domu? – zadał pytanie, którym wrył mnie
w podłogę.
Czy on właśnie zainteresował tym jak nas traktują? Czy poinformowali go kim my tak naprawdę jesteśmy? Otworzyłam szeroko buzię co wyglądało na pewno komicznie. Spojrzałam ukradkiem na siostrę i ona wyglądała podobnie. Podrapałam się po karku nie wiedząc co mu odpowiedzieć, tym samym wywołując u chłopaka chichot. – Spokojnie wiem wszystko na was temat, oprócz tego jak ci smarkacze was traktują.
- Cóż, wiesz oprócz wbijania nam noży w różne części ciała i strzelania do nas to jest wręcz wyśmienicie – uśmiechnęłam się sztucznie, ścierając jego uśmiech z twarzy.
- Ashton? – bardziej stwierdził niż zapytał ale i tak Veronica skonała na potwierdzenie tego głową. – Kurcze nie miałem pojęcia. Teraz to nawet jako duży brat proszę obyś nie wchodziła z nim w konflikty. – Te słowa bardziej skierował do mnie.
- Od tego mam dużego brata, żeby mnie ratował z opresji – zaśmiałam się na co mi zawtórował.
Nie wiem dlaczego potrafiłam z nim normalnie rozmawiać, był przecież taki sam jak reszta tej popieprzonej zgrai, a jednak coś w nim było pozytywnego, że nawet nie chciałam być wobec niego niemiła.
Czy on właśnie zainteresował tym jak nas traktują? Czy poinformowali go kim my tak naprawdę jesteśmy? Otworzyłam szeroko buzię co wyglądało na pewno komicznie. Spojrzałam ukradkiem na siostrę i ona wyglądała podobnie. Podrapałam się po karku nie wiedząc co mu odpowiedzieć, tym samym wywołując u chłopaka chichot. – Spokojnie wiem wszystko na was temat, oprócz tego jak ci smarkacze was traktują.
- Cóż, wiesz oprócz wbijania nam noży w różne części ciała i strzelania do nas to jest wręcz wyśmienicie – uśmiechnęłam się sztucznie, ścierając jego uśmiech z twarzy.
- Ashton? – bardziej stwierdził niż zapytał ale i tak Veronica skonała na potwierdzenie tego głową. – Kurcze nie miałem pojęcia. Teraz to nawet jako duży brat proszę obyś nie wchodziła z nim w konflikty. – Te słowa bardziej skierował do mnie.
- Od tego mam dużego brata, żeby mnie ratował z opresji – zaśmiałam się na co mi zawtórował.
Nie wiem dlaczego potrafiłam z nim normalnie rozmawiać, był przecież taki sam jak reszta tej popieprzonej zgrai, a jednak coś w nim było pozytywnego, że nawet nie chciałam być wobec niego niemiła.
- No to w takim razie pozwól, że duży brat się wami zaopiekuje –
powiedział i zerknął nad moim ramieniem na chłopaków. Skinął do nich głową i na
powrót wrócił na nas spojrzeniem. – Z racji tego, że Lou zajmuje się chłopakami i nie
mam zamiaru zostawiać was z Ashtonem moja dziewczyna Hanna się wami zaopiekuje.
Skinęłyśmy głowami dziękując mu w duchu. – Zaraz po starcie przyjdzie do was.
Skinęłyśmy głowami dziękując mu w duchu. – Zaraz po starcie przyjdzie do was.
- Dziękujemy - odpowiedziała za nas Veronica.
- Do usług, a teraz, drogie panie wybaczą ale maszyna wzywa. - Puścił nam oczko i wymijając nas. - Tomlinson? Myślałam, że ich jest dwójka - odezwała się, kiedy brunet wrócił do Louisa po dalsze wskazówki dotyczące wyścigu.
- Ja też - wymamrotałam - Ale lepiej nie pytać... Widzę, że ci Tomlinsonowie trzymają Irwina na krótkiej smyczy - prychnęłam.
- I dobrze, w przeciwnym razie leżałybyśmy już tam w studzience.
Nie mam pojęcia co Veronica w tym widzi, ale cieszę się, że ma jakieś hobby i lubi się zajmować samochodami, zamiast siedzeniem godzinami przed ekranem telefonu. W sumie jesteśmy przeciwieństwami nawet samych siebie. Ja na pozór wyszczekana, na prawdę wrażliwa miłośniczka książek. Z moją siostrą jest na odwrót, tyle że miłośniczka wozów i komputerów.
Nie minęła chwila a do naszego towarzystwa podszedł jakiś czarnoskóry chłopak z czarnymi dredami do ramion.
- Jackson, sprawdzisz czy wszystko gra, butle są pełne. Nie pomiń żadnego szczegółu, bo powieszę cię za jaja na Big Benie, jeśli któryś z nich nie wygra - warknął Louis, a chłopak roześmiał się dźwięcznie.
- Jasne, spokojnie Tommo, wygrają to - zapewnił go i wziął się do roboty niemal od razu.
Zielonooka brunetka przypatrywała się z zaciekawieniem jego poczynaniom, przynajmniej ona się tutaj nie nudzi i nie czuje się nieswojo, jak ja. Z czystej ciekawości spojrzałam kątem oka na Ashtona opierającego się nadal o swoje auto. Nawet na sekundę nie spuszczał z niej wzroku, oh ale opiekuńcze. Naszła mnie nagła ochota na skręcenie mu karku lub chociaż złamanie ręki, ale chwila... Nie, ja ją bez przerwy mam.
Czas mijał, robiło się coraz ciemniej, a godzina wyścigu zbliżała się. W końcu Luke i Caleb wsiedli do swoich samochodów i wjechali na start. Cała widownia zaczęła szaleńczo krzyczeć, wiwatować i gwizdać. Muzyka nieco ucichła, a reszta wozów również pojawiła się na początku trasy. Moja siostra przypatrywała się wszystkiemu z wielką ekscytacją, ja bardziej ze zdenerwowaniem. To było niebezpieczne, a jej aż się oczy świeciły.
__________________________________________________
Hey hey hello ❤
Okay, świętujmy urodziny Gabrysi, aczkolwiek nie zapominajmy o blogu c;
Serdecznie dziękujemy tym, którzy przysłali nam prace (znajdziecie je w Galerii Sztuki). Kurcze, nie spodziewałam się, że będzie ich aż tyle, wow ;D wszystkie są po prostu niesamowite *,*
Cóż mam jeszcze powiedzieć?
Dzięki że nadal z nami jesteście ^.^
Kocham was, miśki :*
W.
Hejka. Piszę tę notkę trochę wcześniej, więc możecie ją zobaczyć dzisiaj.
Gdy Ver będzie go publikować, zapewne będę gdzieś między Francją a Anglią. xd
W tym rozdziale poznajemy nowego członka rodziny. Zaskoczeni? Przywitajmy go gorąco.
W końcu to "duży brat" :D
Dziękujemy za komentarze, wyświetlenia i wasze prace, ale to już pisało moje słoneczko ;*
Nadal możecie nam wysyłać, mamy nadzieję że będzie ich coraz więcej ^^ Nie bójcie się. :)
(wysyłajcie gdzie chcecie {gmail, g+, fb..o ile nas macie xD} i co chcecie {grafikę komputerową, jakiś fragment wypisany ładnym drukiem i jakieś rysunki obok, napisy takie jak np robiła Gab, rysunki przedstawiające sceny z SMR} co wam się żywnie podoba kochani.
A więc miłego i mam nadzieję, że do następnego :*
Lov ya :*
Buziaki :* A.
PS. Zachęcamy do pytania bohaterów w zakładce "Zapytaj Familie"
Czytasz = skomentuj
Rozdział zajebisty
OdpowiedzUsuńchce jeszcze haha
No nie wieze po prostu! Zarujecie , że daliście mi dedyk ! Strasznie , ale to strasznie dziękuje za życzenia .Dzieki wam bam ogromny uśmiech na twarzy .Jesteście strasznie miłe dziękuje tobie Ada I tobie oczywiscie Ver.! Dobra teraz przechodze do rozdziału bo ja nie jestem tak ważna. Omg jest trzeci Tomilsone.! Duży brat zawsze pomoże xx Irwin ty debilu odwal sie od dziewczyn ! Lou bohater broni swojej ksieżniczki przed sokiem Irwinem O nie jaka beka z tego hahahahhah skąd mi sie to wzieło to ja nwm .hahahah chyba juz wszystko powiedziałam .Jeszcze raz dziekuje wam dziewczyny za życzenia kochane jesteście!♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńKocham nowego braciszka! Poważnie, wydaje się być uroczy, choć nie znam go tak na prawdę, ale to nie ważne. Ważne jest to, iż jest milusi, przystojny, wygadany, zabawny itp. itd. Ahaha, mam nadzieję, że będzie występował częściej, hm? *u*
OdpowiedzUsuńUwielbiam te kłótnie pomiędzy Adrianne i Ash'em, po prostu ubóstwiam je. Nie wyobrażam sobie tego, że mogłyby być potulne tak, jak Ver. Dobrze, iż są przeciwieństwem, bo dzięki temu się uzupełniają. A tego właśnie im trzeba. :D
Wybaczcie, że nie wysłałam żadnej pracy, ale ja nie jestem w tym dobra. Ba, jestem okropna. Nigdy, ale to przenigdy nie potrafiłam rysować. Jeszcze, kiedy mam to robić z wyobraźni. Także ten, mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Pozdrawiam, karmeeleq.:3
PS. Bezpiecznej podróży! <3
PPS. Wszystkiego najlepszego!(:
Cudo, cudo i jeszcze raz cudo :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i weny! *_*
No no dziewczyny,świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńKolejna cudowna sprzeczka,kocham to hahah
Od razu polubiłam dużego brata także liczę na to,że będzie go więcej xd
Ash,ty idioto,daj im spokój w końcu.
Pozdrawiam i czekam na następny <3
AJ ŁONT MOOOOOORR!!!!
OdpowiedzUsuńTak, tak, tak, wasz ukochany dżrjdon, wiecznie spragniony rozdzialów wrócił! Po dwu tygodniowej przerwie, wracam gotowa na nowe rozdziały hagaha
A co do rozdziału, to co ja moge powiedzieć.... Jak zwykle, mistrzistrzostwo I ja tez chce "dużego brata" heh
Już nie przynudzam. Papa ily!
Wow!
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste :*
Czekam na nn <3