niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 18.

Z dedykacją dla Pauli <33 Bo przeczytałaś i się wkręciłaś *,* Kocham Cię Ćwoku. :*    A.

*Perspektywa Nialla*

Ziewając zszedłem po schodach wprost do kuchni, gdyż mój żołądek dawał o sobie znać, mimo że obiad był jakieś dwie godziny temu. W czasie, gdy moja kawa się robiła w ekspresie, ja przygotowywałem sobie kanapki. Do wyścigu zostało nam... Kilka godzin, więc postanowiłem posiedzieć z Paynem w tym całym 'Komputerowym Imperium'. Po zjedzeniu kanapek, wziąłem kubek z gorącym napojem i skierowałem się do pracowni. Zdziwił mnie fakt, iż nie siedział w niej Liam. Była pusta. Zasiadłem więc przy komputerze, odłożyłem kawę na bok i spojrzałem na czarny monitor. Sięgnąłem ręką w górę, by włączyć cały ten system, jednakże moja kiepska koordynacja ruchowa dała o sobie znać - strąciłem łokciem kubek, a gorąca ciecz rozlała się po... Właściwie po wszystkim, co najważniejsze. Z otwartymi ustami postawiłem kubek z powrotem i pobiegłem do kuchni po ścierkę, która i tak mało by dała, gdyż durna kawa dostała się na pewno do różnych niezakrytych zakamarków. Chaotycznie ścierałem wrzątek, choć wątpię, że to coś da. Spróbowałem włączyć to ustrojstwo, ale... Nic z tego. Przygryzłem z nerwów dolną wargę, ciągnąć się za włosy. Payne mnie zabije!
I jak na zawołanie drzwi otworzyły się z hukiem a do pomieszczenia wtargnął Liam. Przełknąłem głośno gulę powstałą w gardle. No to się zacznie. Wzrok bruneta zatrzymał się na mojej osobie, zmarszczył brwi zauważywszy szmatkę w miom ręku.
- Niall! - krzyknął w ekspresowym tempie do mnie podchodząc. - Coś ty narobił!?
- Ym Liam nie denerwuj się - próbowałem jakoś go uspokoić, ale ten nadal wymachiwał ścierką wyrwaną z mojej ręki.
- Jak powiedź mi jak!
- Nie zrobiłem tego specjalnie. - zacząłem się bronić, bo wiedziałem, że zaraz mogę paść na podłogę i zostać pobitym.
- Ile razy ci powtarzałem, żebyś nie właził tu z jedzeniem i piciem! - wrzeszczał coraz głośniej dźgając mnie w tors palcem wskazującym. - Dużo! Ale jak zawsze ty jesteś kurwa najmądrzejszy! - wykrzyczał odpowiadając za mnie po czym znowu zaczął podnosić głos. - No obiecuję, że cię zajebię!
- Hej, co tu się dzieje?
Odwróciłem przestraszony wzrok w stronę drzwi, o których framugę opierała się młoda Tomlinson.
- On, cholera jasna zalał cały system pieprzoną kawą!
- Payno, spokojnie, ochłoń. Sam mówiłeś, że wszystkie dane mamy zabezpieczone.
- No teraz nie jestem tego pewien - warknął, a mnie aż przeszedł dreszcz na samą myśl, że przeze mnie ktoś może schwytać nasze informacje.
- Więc Niall pomożesz mu odzyskać wszystko, naprawić sprzęt i zrobić co będzie konieczne, nawet teraz pojechać do sklepu po coś, a od jutra masz zakaz zbliżania się do tych drzwi - postukała palcem w drewnianą powłokę, a na mojej twarzy pojawił się nie mały grymas. - Jasne?
Przytaknąłem jedynie, gdyż Kate w każdej chwili mogła wyjąć broń. W końcu ma w sobie coś z Louisa.
Brunetka wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Co mam ro...
- Najlepiej wyjdź - skwitował natychmiast.
Westchnąłem zrezygnowany, jednak wykonałem jego polecenie, zostawiając samego w pracowni.
*** 
- Siedzi tam od trzech godzin, długo jeszcze? - jęknął Harry, bawiąc się bransoletką znajdującą się na nadgarstku Kate, która siedziała na jego kolanach.
- Zluzuj majty, Styles - prychnął z kolei Luke.
Ja zaś siedziałem cicho jak mysz na kanapie w samym rogu, bojąc się odezwać. Po kilku minutach dość niezręcznej ciszy, do salonu wparował wcześniej wspomniany Payne.
- I co? - zapytali wszyscy chórem.
- Mam i dobrą, i złą wiadomość. Dobra jest taka, że odzyskałem wszystkie lub prawie wszystkie, w każdym razie te najważniejsze dane. A zła... Cały system w domu jest zjebany.
- Dokładniej? - odezwał się Zayn.
- Zabezpieczenia wysiadły. Trzeba zaprogramować nowe, a do tego potrzebny mi również nowy sprzęt.
- Kurwa - wykrztusił Calum. - Przecież dzisiaj jest wyścig! Nie zostawimy O'Connor samych z rozwalonym zabezpieczeniem, a tam musimy stawić się cholera wszyscy!
- Wiem, Calum.
- Więc? - westchnął mulat.
Salon pogrążył się w grobowej ciszy, a ja nie odważyłem się wykonać najmniejszego ruchu.
Po chwili głos zabrał dotychczas milczący Louis:
- Weźmiemy je ze sobą.
- Czyś ty całkiem zwariował?! - krzyknął Liam. - Skąd wiesz, że inni tam nie znają córek Briana? Widząc, że my je mamy, mogą uznać, że są dla nas Bóg wie kim i... Czy ty nie rozumiesz, że to jest idiotyczne i niebezpieczne?
- No więc? Jakiś inny plan? Musimy się tam wszyscy stawić dla bezpieczeństwa i zasad, one same nie zostaną z niesprawnymi zamkami w drzwiach, sam chyba wiesz dlaczego. Nie mamy innego wyjścia - niebieskooki wzruszył ramionami.
- To jest absurdalne i niebezpieczne.
- A czy my kiedykolwiek działaliśmy inaczej? - chytry uśmiech wtargnął na jego usta.
- To jest szaleństwo. - wrzasnęła Perrie stając na równe nogi. - Mogą uciec. Wydać psom. - spojrzała z wyrzutem na Zayna a potem na Louisa.
- Perrie uspokój się. - mulat złapał ją za dłoń, lecz ta się wyrwała.
- Co Perrie, taka jest prawda, gdyby nie ten idiota. - tu wskazała na Irwina. - Nie było by całej tej rozmowy. A teraz nie możemy się ruszyć bo dookoła nas jest jedna wielka przepaść.
- Radziłbym ci zważać na słowa, to że należysz do rodziny nie oznacza, że możesz mnie obrażać -  powiedział niby od niechcenia Ashton. Blondynka już otwierała usta by coś powiedzieć, ale uprzedził ją Tommo.

- Dosyć. Podjąłem już decyzje i tak nie mamy wyjścia. Zabieramy je ze sobą. - zmierzył nas wszystkich uważnym spojrzeniem, zatrzymał się dopiero na młodszej Tomlinson. - Trzeba je przygotować tak, żeby nie rzucały się w oczy. Wiesz co robić Kate?
- Pff jeszcze się pytasz. - dziewczyna zaklaskała wesoło w dłonie i odwracając się twarzą do loczka ucałowała jego usta uśmiechając się przy tym słodko. Czasami chciałbym być na miejscy Hazzy, Kate jest śliczną dziewczyną, z wspaniałym charakterem i jeszcze większym sercem. Kocham ją, ale co ja mogę poradzić na to. Serce nie sługa, ale cieszę się, że jest z zielonookim, pasują do siebie idealnie, więc usunąłem się w cień by nie psuć nikomu życia.
- Uciekasz mi już? - zapytał Harry, gdy odsunęła się od niego. Zrobiła tylko smutną minę przelotnie całując jego nos i chichocząc zniknęła na górze.
- Hazzuś słodziaku - szturchnął go siedzący obok Luke. - Kocham cię wiesz?
- A idź sobie zwal - prychnął pokazując mu środkowy palec po czym wybuchnął śmiechem.




*Perspektywa Veronici*

Siedziałyśmy w pokoju na łóżku, tym niczyim pokoju, w którym już nie jednokrotnie spałyśmy. Drzwi nie były zamknięte na klucz, ale jakoś nie specjalnie chciałyśmy z niego wyjść zważywszy na podniesione głosy dobiegające z dołu. Obie stwierdziłyśmy, że lepiej nie wystawiać się na odstrzał jeśli na dole trwają jakieś rodzinne spięcia. Siedziałam po turecki przy leżącej Ann która cicho nuciła jakąś melodię, którą pewnie znowu wymyśliła.
Przeniosłam wzrok na trójkę dziewczyn, które grzebały w szafie poszukując czegoś dla nas. Szczerze powiedziawszy to bałam się co one wymyślą. Nie chcę wyglądać jak jakaś puszczalska szmata!
- Ok, mamy dla was coś - Caroline uśmiechnęła się szeroko odwracając głowę w naszą stronę.
Adrianne momentalnie podniosła się do pozycji siedzącej i wpatrywała w nią wyczekująco.
Po chwili Kate odwróciła się w naszą stronę, trzymając w jednej ręce jeansowe spodenki, a w drugiej szarą koszulkę na ramiączkach ze srebrnym krzyżem na środku. Zaraz po niej odwróciła się do nas Rose trzymając czarno-granatową, krótką sukienkę i rajstopy z siatki. Widząc to skrzywiłam się. To nie był nasz typ.
- Vera, ty ubierzesz to - Kate rzuciła mi swój zestaw, na co odetchnęłam z ulgą.
Nie chciałam ubierać tej sukienki, którą musi moja siostra.
Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki razem z Ann.
- Nie chcę tego ubierać ani tam iść - westchnęłam, sama się sobie dziwiąc.
Bo przecież to będzie wyścig. Szybkie, piękne samochody, prędkość, niebezpieczeństwo, adrenalina... wszystko co kocham. Choć w nie najlepszym towarzystwie własnych porywaczy.
- A co ja mam powiedzieć o tej sukience - odburknęła.
Mrucząc pod nosem najróżniejsze obelgi w stronę Irwina założyłam spodenki pp czym bluzkę.
- I jak? - zapytałam stając przed lustrem.
Ann spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Wyglądasz świetnie. - uśmiechnęła się do mnie po czym zaraz patrząc na swoje spojrzenie skrzywiła. - Czego nie można powiedzieć o mnie, wyglądam jak jakaś..
- Nawet nie kończ - zagroziłam jej palcem na co zamknęła usta. - Wyglądasz pięknie.
A to Addie
Oczywiście to ubiór naszej Ver
Na moje słowa Ann przewróciła oczami i wzdychając ciężko wyszła lekko kulejąc z łazienki, wracając do dziewczyn, które stały z kosmetyczką ręce. Dobra mam się bać i zacząć już uciekać czy jaki huk.
- Wow. Wyglądacie świetnie. - zaklaskała Kate zadowolona z naszego wyglądu. - Och zapomniałabym buty. - odwróciła się do szafy i wygrzebała z nich czarne szpilki i czarne vansy. Mnie podała buty na płaskim natomiast mojej siostrze przypadły obcasy. Ann spojrzała na buty, które trzymała w reku, podniosła zdezorientowana wzrok.
- Ym Kate - zirytowana wskazała na swoją postrzeloną łydkę, którą zdobił bandaż. Dziewczyna spojrzała w tamtym kierunku i jej uśmiech delikatnie przygasł.
- Jezu Ann przepraszam. - podbiegła i wyrwała od niej szpilki, po czym znowu wróciła do szafy i tym razem stanęła przed nami z wysokimi botkami w czarnym kolorze i co najważniejsze na płaskim obcasie. - Zapomniałam, że Ash pozostawił pamiątkę.
- Taa i to nie jedną - szepnęła z bólem Ann obdarzając mnie przelotnym spojrzeniem, następnie dziękując Kathrin. Gdy nałożyłyśmy buty dziewczyny kazały nam usiąść, więc i to uczyniłyśmy. Ponad godzinę spędziły na nakładaniu nam na twarze przeróżnych kosmetyków, od korektora po eye-liner kończąc. Bałam się spojrzeć w lustro kiedy powiedziały, że skończyły. Jakie myło moje zdziwienie, kiedy okazało się, że pomimo tego wszystkiego na twarzy wyglądam ładnie, naturalnie. Addie natomiast miała nieco mocniejszy make-up, ale w zupełności do niej pasował, a w połączeniu z jej strojem prezentowała się zjawiskowo. Tommo pewnie na jej widok narobi w majtki. Oh jak ja chcę to zobaczyć. Człowiek głupi nawet zauważy, że brunetka mu się podoba, okazywać również to okazuje, w drugą stronę na szczęście to nie działa i cieszę się z tego powodu, bo nie będę musiała odwlekać ją od głupiego zauroczenia.
- Okey, jesteście w pełni gotowe. Zejdźcie do salonu, a my się przygotujemy - uśmiechnęła się Kate, a moje oczy rozszerzyły się.
Na dół? Do dziewiątki chłopaków? Bez nich? W dodatku do Ashtona?! Jezu, nie. Nadal go nienawidzę z całego serca, zwłaszcza po tym co zrobił cham jeden. Bo jak można być tak podłym człowiekiem, by kogoś tak boleśnie ukarać? Moje szwy się zerwały, a on ani drgnął. To po prostu nieludzkie. Jeszcze ta sytuacja następnego ranka... Bez przerwy mordował Luke'a wzrokiem, a potem jeśli się nie mylę zaciągnął go na jakąś 'rozmowę w cztery oczy'. Mam nadzieję, że nie zrobił mu większej krzywdy, gdyż zdążyłam już polubić Hemmingsa. Pod tą maską bad boy'a, którego zgrywa, to na prawdę miły, zabawny chłopak. Ale wróćmy do teraźniejszości.
Przeniosłam wzrok na moją siostrę, która wzdychała mrużąc przy tym oczy. Też nie chciała tam schodzić. Jednakże po chwili podniosła się, a ja z wahaniem wykonałam to samo. Wyszłyśmy z pokoju i wolnym krokiem podążyłyśmy korytarzem ku schodom. Już z ostatniego ich stopnia słyszałyśmy głośne rozmowy chłopaków. Koślawo i niezgrabnie zeszłyśmy po nich, wchodząc do pomieszczenia. Momentalnie wszyscy siedzący na kanapach ucichli, a ich spojrzenia zwróciły się w naszą stronę.
- Zamknijcie te gęby bo wam coś wleci. - przewróciła oczami Ann a ja cicho zachichotałam na jej słowa.
- Nadal się zapominasz. - warknął Irwin rozwalony na kanapie. Jego zawsze obojętną twarz wykrzywił lubieżny uśmieszek, a jego wzrok sunął po moim ciele. Czułam się w tym momencie dosłownie jakbym miała węże zamiast włosów. Spojrzałam spanikowana na siostrę, a ta jakby czytając mi w myślach pokręciła głową, wcale nie byłam tym zdziwiona gdyż wiele razy zdarzało nam się takie coś. Czasami mnie przeraża te nasze siostrzane połączenie, ale i tak się cieszę, że ją mam.
- Bo Ci żyłka pęknie Ashy. - Znowu do gry "ryzykujmy swoje życie u Irwina" dołączyła się Ann, ona serio czasami nie wie kiedy skończyć. Blondyn zmierzył ją wzrokiem i już się wyprostował z zamiarem wstania, ale Harry popchnął go z powrotem na kanapę.
- Serio stary, wyluzuj - zwrócił się do niego, ten natomiast warknął coś pod nosem, ale został na swoim miejscu.
- Powie nam ktoś czemu musimy z wami jechać na ten wyścig? Myślałam, że nam nie ufacie - zabrałam głos, nie chcąc bardziej pobudzać i tak napiętej atmosfery.
- Bo tak jest, ale cóż zostaliśmy do tego zmuszeni. - odpowiedział Louis wpatrzony w moją siostrzyczkę. Ehh. A nie mówiłam, że tak będzie?!
- Ja tam im ufam. - po pokoju rozniósł się głos Luka, uśmiechnięta skierowałam w tamtym kierunku wzrok, ale gdy tylko to uczyniłam automatycznie zbladłam. Miał rozciętą wargę i wielkiego siniaka na policzku. Czy to mu zrobił Irwin? Przeze mnie?
-  Co ci się stało w twarz? - zapytałam przerażona.
- Ym, ah to, ym miałem małą sprzeczkę. - wyjaśnił drapiąc się po karku.
Przeniosłam dosłownie wściekły wzrok na Ashtona, który z pewnością był tego sprawcą, mimo iż wpatrywał się w moje oczy bez cienia chytrego uśmiechu czy wyższości - obojętnie. Zastanawiam się czasami czy on w ogóle ma jakieś uczucia.
- Siadajcie, zanim one się zbiorą minie pół roku - westchnął Harry.
Z nieznacznym grymasem na twarzy wyszukałam spojrzeniem wolnego miejsca, które Bogu dzięki było obok Luke'a. Pomogłam siostrze dojść do kanapy, a sama opadłam na czarną, grubą poduszkę. Posłałam blondynowi pokrzepiający uśmiech, który w pewnym stopniu odwzajemnił. Po chwili jednak przeniosłam wzrok na Adrianne, siedzącą w tej chwili w rogu kanapy niedaleko Harry'ego i Caluma.
- Pamiętacie, że trzeba jeszcze podjechać do Jace'a po butle? - odezwał się Michael.
- I najlepiej byłoby, gdyby zrobił drobny przegląd aut - dodał Irwin, od którego nie mogłam odwrócić wkurzonego wzroku.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, któryś z tych chłopaków kopałby mu dół.
Opadłam plecami na oparcie kanapy, wydychając cicho powietrze.
- Tak w ogóle. - odezwał się po dłuższej chwili Ashton, wszystkie spojrzenia zostały skierowane na niego, lecz on wpatrywał się z kminą na moją siostrę. Coś czuję, że teraz zabłyśnie i wybuchnie z tego niezła awantura. - Nie wiedziałem, że trzymamy dziwki w domu. - uśmiechnął się sztucznie. Addie automatycznie wyprostowała plecy.
- Że przepraszam mówiłeś coś bo słyszałam tylko seplenienie. - teraz wszyscy zgromadzeni patrzyli to na brunetkę to na blondyna. Błagam by tylko nie polała się krew.
 - To co słyszałaś. Teraz Adrianne wyglądasz jak rasowa dziwka. - zaśmiał się szyderczo poprawiając się na kanapie. Nie no tym razem to przesadził. Miałam już coś powiedzieć, ale oczywiście moja siostra mnie w tym uprzedziła.
- Cóż widzę, ze to twój chleb powszechni.
- Może załatwić ci kilku klientów? - zapytał z udawaną uprzejmością, popatrzyłam na Ann, jak zaciska dłoń w pięść, myślałam, że wstanie z sofy i mu przywali, byłaby do tego zdolna, ale zamiast tego po prostu się zaśmiała.
- Masz na myśli siebie? No cóż dzięki ale z męskimi szmatami się nie umawiam. - zrobiła smutną minę, a pokój przepełnił śmiech Luke'a, Harry'ego i Louisa. Reszta z otwartymi ustami gapiła się brunetkę, cóż, byłam jedną z tych osób. Czy ona właśnie to powiedziała? Nie, to jakiś pieprzone przesłyszenie. Przeniosłam wzrok na kipiącego ze złości Irwina. Warknął coś niezrozumiałego pod nosem i nagle zerwał się z kanapy.
- Ty mała suko. - zaczął iść w stronę  ale natychmiastowo przed nim pojawił się Louis z morderczym wzrokiem wbitym w chłopaka.
- Ashton, sam ją sprowokowałeś.
- Chuj mnie to obchodzi. Zejdź mi kurwa z drogi. - warknął na niego wściekły.
- Odpuść. - szatyn mierzył go wzrokiem, jakby to miało go od tego odwieść. Wpatrywali się tak nawzajem zabijając spojrzeniem i w końcu Ashton warknął, ale zanim odszedł odchylił się w bok by dobrze widzieć Ann.
- Uważaj jak i do kogo ważysz słowa bo pewnego dnia się nie obudzisz i nawet Tommo ci nie pomoże. - wypowiedział te słowa bardzo jadowicie, po czym odwrócił się na pięcie i usiadł na kanapie, dodając jeszcze jedno zdanie. - Suka zawsze zostanie suką.
- Patrz chociaż z tym się zgadzamy. - syknęła i więcej już się nie odezwała, zamknęła tylko oczy i widząc po jej mimice twarzy, powstrzymywała się od nie wybuchnięcia płaczem, słowa blondyna na nią wpłynęły i to jak zawsze. Adrianne bierze wszystko do siebie, każdą opinię na jej temat, obrazę. Jest na prawdę zbyt wrażliwa, ale muszę przyznać, że zdążyła nauczyć się to doskonale maskować. Sama miałam wielką ochotę wstać i dać mu w twarz za to co powiedział lub chociaż na niego nawrzeszczeć, co... na pewno nie skończyłoby się dobrze. Więc siedziałam milcząc oraz posyłając siostrze pokrzepiające spojrzenie.
Na szczęście nie musieliśmy trwać w tej niezręcznej ciszy dłużej, gdyż dziewczyny zeszły do salonu ubranie podobnie do nas. Nie rozumiem dlaczego na jakichś wyścigach trzeba wyglądać jak rasowa dziwka. Dlaczego? Jaki w tym sens?
- Idziemy? - zapytał Louis, podnosząc się z kanapy.
Kate przytaknęła za nie wszystkie. Weszliśmy do garażu, a ja niemal od razu zerwałam się by podejść do Nissana Luke'a, lecz ktoś chwycił mój nadgarstek i pociągnął w tył, przez co zachwiałam się lekko. Odwróciłam głowę, a wielka gula uformowała się w moim gardle widząc zirytowanego Ashtona.
- Jedziesz ze mną, nie ma szans, żeby policja mnie złapała - Mimowolnie jęknęłam przeciągle. Bałam się z nim jechać w jednym aucie, co prawda pięknym aucie, ale nadal z nim. - Wsiadaj - warknął.
Blondyn puścił mój lekko siny nadgarstek, a ja bez gadania wsiadłam na miejsce pasażera z Dodge'u.
Luke siedzący w samochodzie obok uchylił szybę, więc zrobiłam to samo.
- Nie martw się, to nie daleko - posłał mi pocieszający uśmiech, który ledwie udało mi się odwzajemnić.
Zaczynałam go lubić, nie wydawał się być zły. Ale przecież znam go tylko kilka dni i poznałam w takich, a nie innych okolicznościach. To chore, czy ja mam syndrom sztokholmski?
Po chwili Irwin usiadł za kierownicą, a ja odruchowo zapięłam pasy, na co parsknął śmiechem, lecz nic nie powiedział. Z papierosem w dłoni odpalił silnik i wyjechał na główną drogę, a ja nieco się rozluźniłam. Spojrzałam na uchylony schowek przed moimi kolanami. Moją uwagę przykuła płyta - Nirvana. Ostrożnie otworzyłam go szerzej, co chwila zerkając na blondyna przez obawę, że może chcieć mnie znowu uderzyć i wrzeszczeć, iż mam niczego nie dotykać. Natomiast zauważyłam, że na jego ustach gra leniwy uśmiech. Wyciągnęłam więc kasetę i obejrzałam z każdej strony, jakby była najciekawszą rzeczą świata. Bo w tej chwili była.
- Włącz ją - odezwał się chłopak.
Włożyłam kasetę do odtwarzacza i nacisnęłam odpowiedni przycisk, a z głośników umieszczonych na drzwiach samochodu poleciały pierwsze dźwięki Smells Like Teen Spirit, która była jedną z moich ulubionych piosenek Nirvany nawiasem mówiąc. Palcami wystukiwałam rytm na moim udzie i cicho nuciłam pod nosem znaną mi na pamięć melodie. Co jakiś czas zerkałam ukradkiem na chłopaka za kierownicą, który nadal nonszalancko wypuszczał dym tytoniowy z ust. Śmierdziało niesamowicie, ale nie chciałam mu zwracać uwagi bo bałam się jego reakcji, więc próbowałam oddychać przez usta, by nie wciągać tego nosem. Spojrzałam na licznik znajdujący się na desce rozdzielczej i moje oczy od razu zrobiły się większe.  Prędkościomierz pokazywał 150 km/h. O ja. Kurcze, wiem, że te cudeńko wyciska o wiele wiele więcej, ale pierwszy raz w tym wozie i od razu jechać z taką prędkością. Szkoda, że taty tu nie ma. Pomyślałam, ale zaraz uśmiech zniknął mi z ust. To zbyt bolesne, nawet o nim myśleć, okłamywał nas przez całe nasze dotychczasowe życie, myślałam, że możemy sobie ufać, a on tak nas potraktował. Stop Ver, nie myśl o tym bo zaraz wybuchniesz jeszcze płaczem, skup się na jeździe.
 Nakazałam sobie i też tak zrobiłam, uniosłam głowę i od razu w zasięgu mojego wzroku pojawiły się samochody różnych marek, od tych prostych, klasycznych jak BMW do tych bardziej wymyślnych i ekskluzywnych jak Mitsubishi. Z racji, że okna były uchylone głośna muzyka była słyszalna już z dwóch kilometrów. Gdy podjechaliśmy bliżej, zauważyłam duży podest na środku, na nim konsolę i DJ-a stojącego za nią. Zaś wokół niego tańczyły jakieś dziewczyny w prawie że samej bieliźnie, a mi zebrało się na mdłości przez to.
- Przyzwyczaisz się - westchnął.
Spojrzałam na niego, a mimika twarzy dała mi do zrozumienia, że on także nie jest zadowolony z widoku tych dziewczyn. Ale dlaczego? Przecież jest facetem i... Z resztą, co mnie to obchodzi.
Gdy samochód zatrzymał się, czym prędzej z niego wysiadłam, nie chcąc przebywać dłużej w lekko zadymionym wozie. Wciągnęłam w płuca świeżego powietrza, a wzrok przeniosłam na wysiadającego z pojazdu blondyna, który oparł się o dach i spojrzał w tył, czekając aż reszta samochodów zaparkuje obok niego. Ashton przeszedł na przód i oparł się o maskę, a ja nie wiedząc co ze sobą zrobić skierowałam się w stronę samochodu Luke'a, który stał tuż obok, lecz sytuacja się powtórzyła i zostałam pociągnięta w tył. Obdarzyłam Irwina morderczym spojrzeniem.
- Przyjechałaś ze mną, więc ze mną zostaniesz - mruknął. - Nie będę ryzykował, że policja się tu przywlecze i coś się nie powiedzie. Zrozum to wreszcie, choć będzie ciężko, bo wyglądasz na tępą.
Prychnęłam, ale nie powiedziałam nawet słowa, zamiast tego znowu się odwróciłam i chciałam od niego odejść, ale tym razem szarpnięcie spowodowało że wylądowałam na masce samochodu.
- Siedź kurwa na miejscu, bo cię przykuję - warknął przygniatając mnie swoim ciałem bardziej do blachy. Stał pomiędzy moimi nogami i pochylał się nade mną. Gdyby nie był takim pojebem cieszyłabym się z tego. Jego twarz była niebezpiecznie blisko, a wściekły wzrok jeździł po mojej twarzy. Przełknęłam ślinę przymykając lekko powieki, ten natomiast przygryzł płatek mojego ucha i odsunął się ode mnie z szyderczym uśmiechem zdobiącym jego przystojną twarz.
- Zabawę czas zacząć - wyszeptał na tyle cicho bym tylko ja mogła to dosłyszeć i na powrót oparł się plecami o samochód.

_______________________________________________________________
Heeeeeeeeej *,*
Cio tam jak tam?

Mamy 18 rozdział.! Jeeej kto się cieszy bo ja na pewno. :D Dodajemy wcześniej, Rox to dla  Cb doceń to! :*
Tyle się tu dzieje ^^ 

Nialler narozrabiał trochę, ach ten głodomorek, Liam się wściekł po raz pierwszy w życiu. xD
No i ta spina Esztyna i Ann. Kocham jak się żrą xD 
Dziękujemy za komentarze, ale to oczywiste chyba. Jejku nawet nie wiecie ile radości to sprawia, a może i wiecie xD (w końcu same macie też blogi xD )
Mam jeszcze jedną sprawę, gdyż w piątek wyjeżdżam do Londynu. Wreszcie, boże nawet nie wiecie jak się cieszę! Moje marzenie w końcu się spełni. Kocham to miasto i omfg! Szkoda, że nie widzicie mojego zacieszu. Ale jednocześnie jest do dupy, bo w tym czasie nie będzie Lou bo dają koncerty w USA ;-; JA SIEM PYTAM CZEEEEMU! No ale nie o tym. Możliwe jest, że nie będę miała tam WiFi, ale nic nie wiadomo, więc mojej notki przy następnym może nie być. Zostawiam was więc w rękach mojej kitty:* 

No nic już nie będę zanudzać, odsyłam was na dół do Ver :*
Buziaki :* A.



Hey misie ;*
Ja też kocham te ich spiny, myślałam, że ją uderzy, przecież z Ashtonem nigdy nic nie wiadomo.
Więc teraz tak;
1. Zapraszamy do pytania bohaterów w zakładce; Zapytaj Familię!
2. Jeśli umiecie (a nawet jak nie umiecie to i tak ;D) i chcecie to narysujcie jakieś fanarty dotyczące Show Me Reality. Wstawimy je w zakładkę Galeria Sztuki :D
Są / będą wstawione tam już dwa *.*
Okay, ja nie umiem się rozpisywać, dlategóż też...
Żegnam was kociaki i do następnego! <3
W.


Czytasz = Skomentuj

7 komentarzy:

  1. Awww boskie
    genialne
    zajebiste
    najlepsze
    Niall mój biedulku :( czm oni na cb krzyczą to był tylko wypadek
    haha
    Ann najlepsza forever and ever
    Ver awww ona musi być z Luke'iem bo oni są naj
    Bosz oni naprawdę muszą być razem

    jestem szczęśliwa, że rozdział jej wcześniej
    Dziękuję kochane
    życze weny :*
    I do następnego <3
    Oby szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział z perspektywy Niall'a, omg! Tak strasznie się cieszę!:D
    Wiem, że jestem okropna, ale śmieszyło mnie, kiedy wylał tę kawę. Wyobraziłam go sobie w tej sytuacji i no, tak wyszło. Nie bądźcie na mnie złe, czy coś. :c
    Ash, co to miało być?! Dlaczego ugryzłeś ją w ucho? (Jak to fajnie brzmi XD) Ludzie, on jest nieobliczalny. D:
    Ta kłótnia! Omg, chcę ich więcej. :D
    Brakuje mi emotikonek, ale to nic. Hahah XD
    No, ja lecę.
    Udanego pobytu w Londynie! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle zapomniałam wspomnieć o gifie, brawa dla mnie.:')
      Irwin taki uroczy, jejciu. A ta bandamka! Najlepsza. Wolałam go w takiej chłopięcej wersji, niż jak wygląda teraz. :/ Tak samo mam ze Stylesem, no, ale. :/
      Harry śmiesznego gifa ma!;D
      A Luke urocze zdjęcie! *=*

      Usuń
  3. Genialny rozdzial kochane. Ludzie co krzyczucie na blondynka on przeciez nic nie zrobil moj bidulek :( kochany. Ann i Ash najlepsi na calym swiecie xd . Ver i Luke musza byc razem no po prostu musza nie ma innej opcji pliska oni maja byc razem i guziczek mnie obchodzi to xd.
    Ash ty zwierzaku jak tys smial ugrysc ja w ucho ty nie dobry czlowieku xd
    Czekkam na nn rozdzial i zycze wam weny kochane xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to!
    Byłam wręcz pewna, że ją uderzy! Ale nie i dobrze...
    Tommo, obrona pierwsza klasa!
    Nialler, ty biedaku, zawsze musisz coś sknocić...
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapiera dech w piersiach *_*
    Cudowny! :*
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurde,ale akcja z tymi komputerami i wgl,Liam się nieźle wkurzył XD szkoda mi Nialla hahah
    Jejku,sprzeczki Ann i Ashtona to chyba moja ulubiona część,serio hahahah
    Ale super,że dziewczyny pojechały z nimi na te wyścigi omg
    Ver i Luke muszą być razem,muuuszą
    Myślałam że Ash ją pocałuje ok XD
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń