Zaraz po skończonym obiedzie, który wyglądał jak co dzień, nie licząc brunetki, okropnie działającej mi na nerwy oraz jej siostry, która jest zdecydowanie spokojniejsza i bardziej posłuszna. Adrianne ma na prawdę niewyparzony język, a ja powoli zaczynam się zastanawiać czy nie należy jej go skrócić.
Gdy szedłem do swojego pokoju, usłyszałem jak woła mnie Luke. Stanąłem w miejscu, patrząc na niego przez ramię pytającym wzrokiem. Ten jedynie machnął ręką, żebym szedł za nim. Tak też zrobiłem. Hemmings zaprowadził mnie do garażu - miejsca, które szczerze uwielbiałem. Czasami przesiadywałem w nim po kilka godzin, to sam, to z kimś. Ryk silników działał na mnie uspokajająco, patrzenie na te wszystkie sztuczki było odlotowe, ale jeszcze lepsza była jazda. Za kierownicą czujesz się wolny. Adrenalina opanowuje całe twoje ciało, dajesz się ponieść. Prędkość pozwala ci zapomnieć o wszelkich problemach, zapominasz o otaczającym cię świecie. Wtedy liczysz się tylko ty, samochód i droga. Nic więcej.
Usiadłem na masce mojego starego, dobrego Dodge, który miał iść na złom już kilka lat temu. Nie miałem serca, żeby go złomować. Gdy tylko zobaczyłem to auto, moje oczy zalśniły. Takie antyki, w dodatku w dobrym stanie rzadko się zdarzają. Kupiłem go za niewielkie pieniądze, podrasowałem i proszę! Jest jak nowe!
Przejechałem palcami po czarnej, wylakierowanej masce i spojrzałem na Harry'ego, który wymieniał starte opony w swojej Mazdzie. Zaśmiałem się pod nosem. On zawsze uwielbiał prędkość, więc dobrze się razem dogadywaliśmy.
Przerzuciłem wzrok na blondyna, który dokładnie mnie obserwował.
- Chciałbyś - mrugnął do mnie, a ja mimowolnie przewróciłem oczami. Ten dzieciak mnie czasem wnerwia, a mimo to kocham go jak brata. - Coście robili z młodą u ciebie? - poruszył brwiami w górę i w dół, a ja usłyszałem jak Styles parska śmiechem.
- Uwierz, za młody jesteś - szepnąłem z półuśmiechem na tyle głośno, by usłyszał mnie także brunet.
No i rozmowa się jakoś zaczęła, dalej problemu nie było. Niemal od razu, gdy się poznaliśmy, znaleźliśmy wspólny język, mimo różnicy wieku pomiędzy mną, a Lukiem, która wynosi zaledwie dwa lata.
Blondyn pochylił się nad samochodem, który znajdował się zaraz obok mojego cudeńka. Podniósł maskę przyglądając się uważnie maszynerii.
- Co dzisiaj robimy? - zapytałem podwijając rękawy bluzy, którą miałem na sobie.
- Trzeba podrasować moją Lole - wyszczerzył się jak jakiś debil.
Było u nas normą, że nadawaliśmy imiona brykom. Ja swoje ochrzciłem Hope, na cześć osoby, która była najważniejsza w moim życiu.
- Coś się szykuje grubszego? - podszedłem do chłopaka, który w tym momencie odwrócił się do mnie przodem ze zdziwieniem wymalowanym na twarz.
Co jest kurwa. Czyżbym o czymś zapomniał?!
- Nie mów, że zapomniałeś - powiedział niemal z bólem, a ja jedynie wskazałem mu ruchem ręki, żeby mnie oświecił, więc zaczerpnął powietrza i głosem prezenterki pogody, dosłownie, zaczął mówić. - Ride Or Die, największa i najniebezpieczniejsza trasa w Europie, będzie miało miejsce już w nadchodzący weekend, każdy śmiałek może stanąć i zmierzyć się ze samym sobą, tylko pamiętaj: jedź albo giń.
Gdy skończył uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło. Ja pierdole, zupełnie zapomniałem o tych wyścigach. Mieliśmy wspólnie przygotować samochód Luke'a, jako iż on tuż po Tommo i po mnie jest najlepszy. Hazza również chciał wziąć udział, ale skończyło się to grubszą aferą w wykonaniu Kate, więc loczek dał sobie z tym spokój. Gdy już miałem otwierać usta, by coś powiedzieć, drzwi prowadzące do wnętrza domu otworzyły się. Wzrok każdego z nas pokierował się w tamtą stronę. W drzwiach stała osoba, której najmniej się tu spodziewałem, czyli dość niska brunetka o intensywnie zielonych tęczówkach.
- Zabłądziłaś? Myślałem, że znasz drogę do pokoju - mruknąłem obojętnie, a jej twarz oblała się uroczym rumieńcem... Nie no, przesada! Ja nie mogę i nie chcę tak o niej myśleć. O żadnej nigdy tak nie myślałem, a tym bardziej o córce O'Connora.
- Uhm, Liam przysłał mnie tu po klucz, wkrętarkę i kilka śrub - wymamrotała nieśmiało.
Nie ruszyłem się z miejsca, podczas gdy Hemmings szukał już wymienionych przez nią rzeczy. Tak banalnie owinąć go sobie wokół palca.
W pewnym momencie dziewczyna przeniosła wzrok ze mnie na mój samochód. Jej oczy rozszerzyły się, a nogi poniosły do Hope. Patrzyłem z zaciekawieniem na jej poczynania.
- To jest autentyczny Dodge Charger R/T! - pisnęła, krążąc wokół auta niczym satelita.
Skąd ona to wiedziała? Przecież jest... dziewczyną. Żadna z naszych nie potrafi rozróżnić marek, bo się tym nie interesują. A ona... Po prostu jestem pod wrażeniem.
- Model z 1969 roku, z wysokim podwoziem. Przecież on powinien stać w muzeum!
Widać, że nie tylko ja mam słabość do takich cudeniek.
Luke i Harry wpatrywali się w nią z szokiem wymalowanym na twarzy, zaś ja z wielkim zainteresowaniem. Ciekawe skąd posiada taką wiedzę.
Postanowiłem ją przetestować. Powolnym krokiem podszedłem do Hope i otworzyłem jej maskę, a oczarowana Dodgem dziewczyna od razu znalazła się obok mnie, dokładnie skanując wzrokiem dosłownie wszystko. Odszedłem kilka kroków w tył, a brunetka pochyliła się, by dokładniej przyjrzeć się motorowi, dzięki czemu ja mogłem przyjrzeć się jej zgrabnym nogom i pośladkom.
- O matko, silnik V8, czterdziesto-ośmio zaworowy, o mocy... Nie. To niemożliwe. Takie auto tyle nie wyciągnie.
Wyprostowała się i odwróciła w moją stronę.
- A jednak - przyznałem z dumą - Dokładnie...
- Pięćset sześćdziesiąt koni mechanicznych - powiedzieliśmy w tym samym momencie, co musiało wyglądać co najmniej dziwnie.
Stałem naprzeciwko niej mając otwartą z wrażenia buzię. Kurwa! No wmurowała mnie! Ta mała mnie wbiła w podłogę. Co to ma być jakaś pieprzona ukryta katera czy jaki chuj? Nie mogłem wydobyć z siebie żadnego konkretnego słowa, nie no teraz to zaczynam wariować chyba. Niebiosa pomóżcie!
- Znasz się na samochodach? – zapytał stojący za mną Luke, któremu szczerze dziękowałem za wyręczenie mnie.
- Cóż.. no tak – odpowiedziała wyraźnie zawstydzona, spuszczając przy tym wzrok na swoje stopy.
- Czy twoja siostra też się na tym zna? Jak tak to ją zaklepuję! – obdarzyłem go zmęczonym wzrokiem, miałem ochotę przywalić mu w ten jego pusty łeb, jeszcze dwa dni temu chciał je zabić, a już teraz zamawia sobie dziewczynę. Żenada, no ale w końcu to blondyn, wyrośnięte dziecko w zespole, cóż na to poradzić. Usłyszałem, że dziewczyna wybucha śmiechem, cudownym, kurwa Irwin idioto bo zaczynasz schodzić na psy. Odwróciłem się ponownie do niej, obserwowałem ją uważnie, a ona śmiała się ze słów chłopaka. Dobra co było takiego śmiesznego w tym co powiedział Luke? Nie rozumiem tej dziewczyny. W pewnym momencie złapała się za brzuch, krzywiąc przy tym maksymalnie swoje usta, lecz nadal nie przestawała chichotać.
- Addie i samochody, dobre, naprawdę dobre – stwierdziła na co usłyszeliśmy głośnie jęknięcie blondyna, o jejku jaki biedak. Veronica wzięła głęboki wdech, by się uspokoić po czym znowu przemówiła. - Jesteśmy siostrami, ale to nie oznacza, że jesteśmy takie same, co zdążyliście zauważyć. Ja kocham maszyny, oprogramowanie, komputery, ona natomiast uwielbia książki, grę na pianinie i chemię, chociaż szczerze nie wiem jak można uwielbiać chemię. To co mamy wspólne to jedynie pasję do fotografii i śpiewu – zakończyła swoje wyznanie, co trochę się zdziwiłem, otworzyła się tak szybko przed nami. Okey, to i tak jest dziwne. One są dziwne.
- Wiesz ja bym powiedział, że jest na odwrót – odezwał się głos przy wejściowych drzwiach. Spojrzeliśmy wszyscy w tamtym kierunku, a naszym oczom ukazał się opierający o ścianę Tommo po jego minie można było wywnioskować, że był nieźle czymś wkurzony, chyba nawet nie muszę zgadywać, o kogo chodzi.
- Niby czemu? – zapytała odwrócona plecami do mnie brunetka, więc nie byłem w stanie widzieć jej twarzy.
- No wiesz, spokojna szara dziewczyna mająca takie zainteresowania, godne niejednego twardziela, i pyskata, charakterna suka, mająca tak ckliwe wnętrze. No cóż, albo wymieniłyście się charakterami, albo jesteście jakieś walnięte. – Szatyn wzruszył obojętnie ramionami, na co zielonooka prychnęła.
- Nie nazywaj Ann suką – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Nazywać ją będę jak mi się podoba – powiedział w takim jadem w głosie, że miałem ochotę wyciągnąć telefon i zacząć wszystko nagrywać. Dajcie mi popcorn!
- Znasz się na samochodach? – zapytał stojący za mną Luke, któremu szczerze dziękowałem za wyręczenie mnie.
- Cóż.. no tak – odpowiedziała wyraźnie zawstydzona, spuszczając przy tym wzrok na swoje stopy.
- Czy twoja siostra też się na tym zna? Jak tak to ją zaklepuję! – obdarzyłem go zmęczonym wzrokiem, miałem ochotę przywalić mu w ten jego pusty łeb, jeszcze dwa dni temu chciał je zabić, a już teraz zamawia sobie dziewczynę. Żenada, no ale w końcu to blondyn, wyrośnięte dziecko w zespole, cóż na to poradzić. Usłyszałem, że dziewczyna wybucha śmiechem, cudownym, kurwa Irwin idioto bo zaczynasz schodzić na psy. Odwróciłem się ponownie do niej, obserwowałem ją uważnie, a ona śmiała się ze słów chłopaka. Dobra co było takiego śmiesznego w tym co powiedział Luke? Nie rozumiem tej dziewczyny. W pewnym momencie złapała się za brzuch, krzywiąc przy tym maksymalnie swoje usta, lecz nadal nie przestawała chichotać.
- Addie i samochody, dobre, naprawdę dobre – stwierdziła na co usłyszeliśmy głośnie jęknięcie blondyna, o jejku jaki biedak. Veronica wzięła głęboki wdech, by się uspokoić po czym znowu przemówiła. - Jesteśmy siostrami, ale to nie oznacza, że jesteśmy takie same, co zdążyliście zauważyć. Ja kocham maszyny, oprogramowanie, komputery, ona natomiast uwielbia książki, grę na pianinie i chemię, chociaż szczerze nie wiem jak można uwielbiać chemię. To co mamy wspólne to jedynie pasję do fotografii i śpiewu – zakończyła swoje wyznanie, co trochę się zdziwiłem, otworzyła się tak szybko przed nami. Okey, to i tak jest dziwne. One są dziwne.
- Wiesz ja bym powiedział, że jest na odwrót – odezwał się głos przy wejściowych drzwiach. Spojrzeliśmy wszyscy w tamtym kierunku, a naszym oczom ukazał się opierający o ścianę Tommo po jego minie można było wywnioskować, że był nieźle czymś wkurzony, chyba nawet nie muszę zgadywać, o kogo chodzi.
- Niby czemu? – zapytała odwrócona plecami do mnie brunetka, więc nie byłem w stanie widzieć jej twarzy.
- No wiesz, spokojna szara dziewczyna mająca takie zainteresowania, godne niejednego twardziela, i pyskata, charakterna suka, mająca tak ckliwe wnętrze. No cóż, albo wymieniłyście się charakterami, albo jesteście jakieś walnięte. – Szatyn wzruszył obojętnie ramionami, na co zielonooka prychnęła.
- Nie nazywaj Ann suką – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Nazywać ją będę jak mi się podoba – powiedział w takim jadem w głosie, że miałem ochotę wyciągnąć telefon i zacząć wszystko nagrywać. Dajcie mi popcorn!
- Zachowujesz się jak jakiś rozwydrzony bachor. Ona nic ci nie zrobiła i nie masz prawa jej wyzywać!
- Nic nie zrobiła? A skąd masz to wiedzieć? Byłaś tam?
Oh, zaraz się zacznie, a ja nie mam zamiaru tego przerywać.
- Nie, tak się składa, że nie byłam. Za to ciekawa jestem, co takiego powiedziała, że nazywasz ją suką! No mów, śmiało - warknęła, zakładając ramiona pod biustem.
- To, co ona mówiła do mnie, nie powinno interesować ciebie. Uwierz, że mam dobry powód, by ją tak nazywać.
Całe ciało Louisa napięło się, dłonie zacisnęły w pięści, a oddech stawał się coraz cięższy, natomiast wzrok dziewczyny, gdyby tylko mógł mordować, Tomlinson na pewno byłby już martwy. Daję słowo, mnie prawie przeraził, był pełen żądzy mordu, co mnie nie dość, że zdziwiło to... Spodobało? Tak, ja zdecydowanie jestem jakiś jebnięty. Nic, a nic mi się nie podoba w tej dziewczynie. NIC.
- Posłuchaj mnie uważnie. Ona miała na pewno lepszy powód, by powiedzieć to, co powiedziała i na pewno miała rację, a jej słowa były prawdziwe. A ty jesteś tylko podłym chamem, który traktuje kobiety, jak zwykłe szmaty!
Momentalnie oczy szatyna rozszerzyły się, a mięśnie rozluźniły. Teraz miało chyba nastąpić najgorsze. Po takiej reakcji z powodu jej słów, nie można było spodziewać się niczego dobrego.
Nie dziwię się, Louis na prawdę nienawidzi, gdy ocenia się ludzi po wyglądzie. Nie może tego znieść.
- Nie masz pojęcia jak traktuję kobiety, a jak nic nie warte suki. Nie wiesz jaki jestem. Skąd niby miałabyś wiedzieć?! Skąd miałabyś mnie znać?! Oceniasz mnie, kurwa po pozorach! Może to właśnie ona i ty jesteście rozwydrzonymi bachorami, które traktują innych jak, cholera gorszych od siebie? Hm? Myślałaś nad tym może? - wysyczał, a ja wiedziałem iż jest już na skraju wytrzymałości.
Cóż, jeśli tak dalej pójdzie to laska przekona się co oznacza prawdziwy psychopata. Oh, no tylko usiąść i oglądać.
- Ah tak? Bo widzisz sam właśnie przed sekundą oceniłeś nas po pozorach, więc człowieku zastanów się co ty czasami mówisz – odpowiedziała mu równie ostro, ale nadal niewinnie jak na nią. Słowa dziewczyny wywołały u Louisa białą gorączkę. Zacisnął dłonie w pięść, i mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem, wkurwiony wyszedł trzaskając drzwiami, pewnie teraz wsiądzie do samochodu i pojedzie na tor. Wróć kurwa. I znowu mnie nie weźmie ze sobą. Palant. Ale hmm, nie, jednak mi się nie chce za nim biec. Zdenerwowana dziewczyna tupała nerwowo stopą o podłoże, a mnie kurwica strzelała. To jest zawsze takie irytujące. Posłałem jej ostrzegawcze spojrzenia, na co od razu zaprzestała swoich działań spuszczając tym samym głowę. Tak, ta mała zdecydowanie nie pasowała mi do takich pasji, serio stawiałbym że ta cała Adrianne jest tą od samochodów, hakowania i innych tego typu rzeczy, natomiast rzeczywiście mówi się, że pozory mylą.
- Czy ty w ogóle jesteś świadoma co zrobiłaś? - zawarczałem, a ciałem brunetki ledwie widocznie wstrząsnął dreszcz. Aż tak się mnie boi? W sumie... Ma to swoje dobre strony. Nie będę musiał się z nią za bardzo użerać.
- Przyszłaś tu chyba po coś - mruknąłem, gdy nie dostałem odpowiedzi na pytanie. Dziewczyna jak na zawołanie otrząsnęła się z dziwnego transu i podeszła do stolika, na którym leżało mnóstwo narzędzi i kilka części samochodowych.
Chwyciła w dłonie klucz, a dokładniej siódemkę, wiertarkę oraz pudełko ze śrubami, które przygotował jej Luke. Posłała blondynowi przyjazny uśmiech, a mnie wyminęła nie obdarzając nawet krótkim spojrzeniem. Wyszła, a Hemmings zamknął za nią drzwi, gdyż królewna ma pełne ręce.
- Co to w ogóle miało być? - Harry zmarszczył brwi, zadając to pytanie prawdopodobnie sam do siebie.
Zamknąłem trzaskiem maskę Hope i oparłem się o nią intensywnie myśląc nad zaistniałą sytuacją. To, co się tu zdarzyło pozwoliło mi odkryć nieco więcej z charakteru tej specyficznej, jednocześnie interesującej dziewczyny. Przy kłótni z Louisem udawała silną, tak na prawdę była przerażona. To dało się dostrzec. Jest taka krucha i fizycznie i psychicznie, wrażliwa, a uwielbia samochody, systemy komputerowe i takiego typu rzeczy. Nie potrafię jej rozgryźć.
Odepchnąłem się rękoma od samochodu podchodząc z powrotem do Luke'a.
- To co, bierzemy się do roboty?
____________________________________________
Witam skarby moje drogie :*
Zaczynamy wakacje! Kto się cieszy bo ja bardzo, chociaż szczerze powiedziawszy nie odczuwam tego, serio taka brzydka pogoda. Miejmy nadzieję, że się to zmieni. :3 Jak tam świadectwa? Paski są? :D
No nic, mamy dla was nowy rozdział tak na zakończenie szkoły, dowiadujemy się z niego trochę więcej o naszych bohaterkach.
Dziękujemy również za tak szybko zebrane 5 komentarzy xD Rekord dziewczyny już w drugim dniu. Hahaha nie wierzyłyśmy z Weroniką xD To co podnosimy troszeczkę?
5 komentarzy = szybciej kolejny!
teraz odsyłam was do notki mojego Gołębia ;* Do kolejnego :* Buziaki :* A.
Witam kociaki!
Wreszcie wakacje, wow ;o
Gdzie jedziecie? No chyba że zostajecie w domku w tym roku?
Ja do Bułgarii, jak co roku od 10 lat *-*
No ale nie ważne. Nikogo nie ciekawo historia mojego życia haha
Well... Dziękujemy serdecznie jeszcze raz za taką szybką reakcję, że tak powiem na rozdział, bo whoa, niesamowite, że aż tak szybko zgromadziliśmy 5 komentarzy ^^
No to tyle, trzymajcie się kochani, słoneczka życzę wam i sobie też :3
W.
KTO SIĘ CIESZY WAKACJAMI ZOSTAWIA W KOMENTARZU HASZTAG: #SUMMER
YAY!
Cóż, jeśli tak dalej pójdzie to laska przekona się co oznacza prawdziwy psychopata. Oh, no tylko usiąść i oglądać.
- Ah tak? Bo widzisz sam właśnie przed sekundą oceniłeś nas po pozorach, więc człowieku zastanów się co ty czasami mówisz – odpowiedziała mu równie ostro, ale nadal niewinnie jak na nią. Słowa dziewczyny wywołały u Louisa białą gorączkę. Zacisnął dłonie w pięść, i mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem, wkurwiony wyszedł trzaskając drzwiami, pewnie teraz wsiądzie do samochodu i pojedzie na tor. Wróć kurwa. I znowu mnie nie weźmie ze sobą. Palant. Ale hmm, nie, jednak mi się nie chce za nim biec. Zdenerwowana dziewczyna tupała nerwowo stopą o podłoże, a mnie kurwica strzelała. To jest zawsze takie irytujące. Posłałem jej ostrzegawcze spojrzenia, na co od razu zaprzestała swoich działań spuszczając tym samym głowę. Tak, ta mała zdecydowanie nie pasowała mi do takich pasji, serio stawiałbym że ta cała Adrianne jest tą od samochodów, hakowania i innych tego typu rzeczy, natomiast rzeczywiście mówi się, że pozory mylą.
- Czy ty w ogóle jesteś świadoma co zrobiłaś? - zawarczałem, a ciałem brunetki ledwie widocznie wstrząsnął dreszcz. Aż tak się mnie boi? W sumie... Ma to swoje dobre strony. Nie będę musiał się z nią za bardzo użerać.
- Przyszłaś tu chyba po coś - mruknąłem, gdy nie dostałem odpowiedzi na pytanie. Dziewczyna jak na zawołanie otrząsnęła się z dziwnego transu i podeszła do stolika, na którym leżało mnóstwo narzędzi i kilka części samochodowych.
Chwyciła w dłonie klucz, a dokładniej siódemkę, wiertarkę oraz pudełko ze śrubami, które przygotował jej Luke. Posłała blondynowi przyjazny uśmiech, a mnie wyminęła nie obdarzając nawet krótkim spojrzeniem. Wyszła, a Hemmings zamknął za nią drzwi, gdyż królewna ma pełne ręce.
- Co to w ogóle miało być? - Harry zmarszczył brwi, zadając to pytanie prawdopodobnie sam do siebie.
Zamknąłem trzaskiem maskę Hope i oparłem się o nią intensywnie myśląc nad zaistniałą sytuacją. To, co się tu zdarzyło pozwoliło mi odkryć nieco więcej z charakteru tej specyficznej, jednocześnie interesującej dziewczyny. Przy kłótni z Louisem udawała silną, tak na prawdę była przerażona. To dało się dostrzec. Jest taka krucha i fizycznie i psychicznie, wrażliwa, a uwielbia samochody, systemy komputerowe i takiego typu rzeczy. Nie potrafię jej rozgryźć.
Odepchnąłem się rękoma od samochodu podchodząc z powrotem do Luke'a.
- To co, bierzemy się do roboty?
____________________________________________
Witam skarby moje drogie :*
Zaczynamy wakacje! Kto się cieszy bo ja bardzo, chociaż szczerze powiedziawszy nie odczuwam tego, serio taka brzydka pogoda. Miejmy nadzieję, że się to zmieni. :3 Jak tam świadectwa? Paski są? :D
No nic, mamy dla was nowy rozdział tak na zakończenie szkoły, dowiadujemy się z niego trochę więcej o naszych bohaterkach.
Dziękujemy również za tak szybko zebrane 5 komentarzy xD Rekord dziewczyny już w drugim dniu. Hahaha nie wierzyłyśmy z Weroniką xD To co podnosimy troszeczkę?
5 komentarzy = szybciej kolejny!
teraz odsyłam was do notki mojego Gołębia ;* Do kolejnego :* Buziaki :* A.
Witam kociaki!
Wreszcie wakacje, wow ;o
Gdzie jedziecie? No chyba że zostajecie w domku w tym roku?
Ja do Bułgarii, jak co roku od 10 lat *-*
No ale nie ważne. Nikogo nie ciekawo historia mojego życia haha
Well... Dziękujemy serdecznie jeszcze raz za taką szybką reakcję, że tak powiem na rozdział, bo whoa, niesamowite, że aż tak szybko zgromadziliśmy 5 komentarzy ^^
No to tyle, trzymajcie się kochani, słoneczka życzę wam i sobie też :3
W.
KTO SIĘ CIESZY WAKACJAMI ZOSTAWIA W KOMENTARZU HASZTAG: #SUMMER
YAY!