sobota, 18 lutego 2017

Rozdział 52.

Perspektywa Luke'a


Słyszałem, że coś się dzieje w kuchni, a konkretnie, iż mamy niespodziewanego​ gościa. Ciekawski Luke oczywiście musi sprawdzić kim jest nowo przybyły. Wszedłem do środka tuż za Ronnie, która stanęła jak wryta wypowiadając imię swojej zmarłej siostry. Wnet nieznajoma odwróciła się zdezorientowana,​ a mnie... po prostu wryło zupełnie jak Veronicę na początku. Skanowałem ją wzrokiem w ciszy, dopóki nie przemówiła:
- Adrianne? Uhm, chyba mnie z kimś pomyliłaś. Mam na imię...
- Hayden?! - wrzasnąłem, zdzierając sobie gardło. To było jedyne, co mogłem z siebie wydusić.
- C-co ty tutaj roobisz?
Hayden Carte
Brunetka przeniosła na mnie wzrok zszokowana, a jej usta lekko się rozchyliły. Przez dłuższą chwilę nie odzywała się ani słowem, tylko i wyłącznie się we mnie wpatrywała. Zresztą nie tylko ona; czułem na sobie wzrok prawie wszystkich znajdujących się w salonie.
- Luke - szepnęła ledwie słyszalnie. Nadal wymawiała moje imię tak... tak po swojemu. Tylko z jej ust brzmiało inaczej niż z innych. Nie mam pojęcia jak i dlaczego. - Dawno się nie widzieliśmy - rzuciła tym razem z większą obojętnością, spuszczając wzrok na podłogę. Doskonale słyszałem żal i smutek w jej głosie.
- Bardzo dawno - westchnąłem cicho opuszczając ramiona. - Skąd się tutaj wzięłaś?
- Zepsuł mi się samochód... Jechałam do ciotki, zatrzymałam się tutaj i nie wiedziałam co robić.
- Chwila moment. - Do rozmowy dołączył się Clifford, patrząc na nas nieco zdezorientowany.​ - Wy się znacie?
Razem z brunetką skwitowaliśmy jego głupawe pytanie ostrymi spojrzeniami, dającymi mu do zrozumienia, że nie powinien się wtrącać w tym momencie.
- Dobra, zapomnij, że spytałem - podniósł ręce w geście kapitulacji. Normalnie bym się z tego zaśmiał, ale zignorowałem go powracając spojrzeniem na naszego gościa.
- Co się z tobą działo przez te lata? - zapytałem siadając na przeciwko dziewczyny.
- Ym.. - rozmasowała kark zdenerwowana, nie wiedziała jak się zachować.
Chyba zupełnie nie spodziewała się, że zobaczy mnie ponownie kiedykolwiek w życiu. Potrzebowałem, żeby spojrzała w moje oczy, sam nie wiem czemu, a ona zamiast tego unikała moich tęczówek jak ognia. Bała się? Obwiniała za coś? 
- Byłam tu i tam. Podróżowałam po świecie. Pamiętasz, mój ojciec ma swoją firmę przewozową FlyCarte, więc zostałam u niego na stażu. No ale po 3 latach postanowiłam to rzucić i wrócić na studia. 
- Nigdy nie chciałaś tego robić - zaśmiałem się lekko czym mi zawtórowała. Nigdy nie chciała przejąć biznesu po ojcu, który za wszelką cenę chciał, żeby poszła w jego ślady. Pomimo tego, że uwielbiała podróże.
- A co u ciebie? Widzę, że zamieszkałeś z Tomlinsonami - spojrzała wymownie na Lou, a potem znowu spuściła wzrok na swoje palce przygryzając wargę. 
- No cóż, wiesz... rodzicie wywalili mnie z domu - wzruszyłem ramionami.
- Twoja mama nigdy mnie nie lubiła - zaśmiała się smutno. To prawda. Moi rodzice nie za bardzo za nią przepadali. Uważali, że to przez nią się stoczyłem. Stałem się agresywny, zacząłem pić, wtedy jeszcze brać dragi i ścigać się. Prawda jest taka, że dopiero zauważyli to jak zacząłem
spotykać się z Hayden, wcześniej nawet nie zwracali na mnie uwagi.
- Nie z twojej winy - uśmiechnąłem się krzywo, próbując utwierdzić ją w tym, co chyba mi nie wyszło, bo spuściła wzrok, nie patrząc na mnie. Westchnąłem cicho, również odwracając wzrok.
- Może pójdziemy sprawdzić co z jej samochodem? - W kuchni rozległ się po krótkiej - niezręcznej - ciszy głos Louisa. - Chodź ze mną, Luke - zerknął na mnie, a w jego spojrzeniu coś dostrzegłem. Nie potrafiłem jednak tego rozpoznać, ale ten wzrok był tak cholernie wymowny. I z pewnością nie był on pozytywny.
Bez wahania wstałem z krzesła posyłając Hayden lekki uśmiech, po czym wyszedłem z salonu ubierając buty. Zaraz po mnie z domu wyszła Hayden i Tomlinson. Brunetka zaprowadziła nas do samochodu, a ja szedłem za nią, mając okazję by się jej bliżej przyjrzeć. Nic się nie zmieniła, wciąż miała świetną figurę, długie, chude nogi, cudowne włosy i była śliczna. Zerknąłem okiem na Tomlinsona, który jakby od razu odwrócił wzrok. Zdezorientowany zmarszczyłem brwi, wciskając dłonie w kieszenie spodni. Czyżby miał coś do mojej relacji z Hayden? Po dosłownie kilku minutach doszliśmy do jej bordowego BMW. Nie lubiłem tej marki, ich samochody nie były jakieś wspaniałe zewnętrznie ani też jeśli chodzi o działanie. Jak zresztą widać w tej chwili. Był trochę ukurzony i przybrudzony błotem.
- Więc co się z nim stało? - zwróciłem wzrok na dziewczynę, która przystanęła przed samochodem z ramionami skrzyżowanymi pod biustem.
- Nie mam pojęcia, ale jestem pewna, że to nie paliwo - westchnęła cicho, patrząc na mnie z wyrzutem, jakbym miał zadać to pytanie, uważając ją za kompletną idiotkę. A wcale tak o niej nie myślałem.
- Dobra, zobaczmy co takiego się zepsuło - rzekł Tommo, przerywając nam naszą małą wymianę zdań. W czasie kiedy ja obchodziłem samochód, by dostać się za kierownicę, Louis już podwinął rękawy gotowy do pracy. - Zobacz czy odpali.
Skinąłem tylko głową, przekręcając kluczyki w stacyjce, które wcześniej wręczyła mi dziewczyna. Pierwszy raz - silnik wydał dziwny dźwięk, po czym zamilkł.
Drugi raz - odpalił na kilka sekund, rycząc niemiłosiernie, ale zaraz znowu zgasł.
Za trzecim razem coś głośno łupnęło i już za czwartym razem nie doczekaliśmy się żadnych rezultatów. Widziałem jak Tommo otwiera maskę tego wraka. Wysiadłem z pojazdu, podchodząc do niego i rzucając od razu oko na maszynerię. Dziwne. Wszystko wyglądało w porządku, przynajmniej jak na taki dezel.
- Uszczelka? - zerknąłem na niego pytająco, na co niemal od razu pokręcił głową. - Silnik na pewno się nie przegrzał.
- Wiem, może wał korbowy? Pasek zębaty? Cylindry?
- Może coś z tłoko-korbowym? - westchnąłem ciężko, wydawało mi się to najbardziej prawdopodobne miejsce do uszkodzenia, skoro już ustaliliśmy, że to silnik padł.
- A może zawory się rozszczelniły?
- Louis, opcji jest masa, a i tak trzeba by rozebrać wóz, żeby ustalić przyczynę.
Tomlinson nie zważając na moje słowa przerzucił wzrok na Hayden.
- Z jaką prędkością jechałaś kiedy zaczął się zatrzymywać?
Brunetka wydęła wargi ze skonsternowaną miną, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wydaje mi się, że 90km/h.
Spojrzeliśmy na siebie z Lou, prawdopodobnie już domyślając się co spowodowało awarię.
- Czy na desce świeciła się taka mała, czerwona lampka, która nie jest jakkolwiek oznaczona? - zapytałem, pewnie brzmiąc jakbym mówił do siedmioletniego dziecka.
- Uhm, nie pamiętam.. Możliwe - wzruszyła lekko ramionami. - Co się stało?
Louis sięgnął wgłąb i wyciągnął bagnet, któremu oboje się przyjrzeliśmy...​ No i tak jak sądziliśmy.

- Nie miałaś oleju, a przy tak dużej prędkości twój stary silniczek nie wyrobił i zatarł się - wyjaśnił Tommo, chowając blaszkę z powrotem na swoje miejsce. - Zapewne to jest przyczyną, ale sam nie wiem, będziemy musieli rozebrać samochód...
- Albo pokazać to Ronnie. - zaśmiałem się cicho. - Ona od razu będzie wiedziała co się stało. 
Louis od razu spojrzał na mnie ze strachem w oczach. Okey, zażartowałem, ale czemu takie przerażenie od razu. 
- Naprawdę? Jest aż taka dobra? - Hayden odezwała się entuzjastycznie. Tyle, że nie zauważyła, że nie jest to takie proste na jakie wygląda. Wymusiłem uśmiech, patrząc na dziewczynę, ale widząc jej minę domyśliłem się, że wyszedł mi bardziej grymas aniżeli to, czego oczekiwałem.
- To może być lekko skomplikowane - rzekłem patrząc na Tommo, by pomógł mi to sprawnie wytłumaczyć, lecz ten tylko pokręcił głową, wyciągając z kieszeni telefon i odwracając się od nas tyłem przyłożył go do ucha.
- Harry, przyjedź jeepem, trzeba przyholować tego grata.. - Dalej niestety nic nie słyszeliśmy, gdyż odszedł dalej, zostawiając nas samych. Powróciłem spojrzeniem na dziewczynę, napotykając jej zdezorientowany wzrok. Westchnąłem ciężko. Trudno było komukolwiek z nas o tym mówić. Nawet Irwin nie wspominał tego wydarzenia. A zachowanie Tomlinsona wcale mnie nie dziwiło. Nie chciał o tym mówić, zwłaszcza jakiejś przypadkowej lasce. To było wiadome, ale czemu zachowuje się z taką rezerwą do Carte? Za bardzo boli go podobieństwo tych dwóch dziewczyn? Sam nie wiem.
- Luke? Słuchasz ty mnie w ogóle? 
- Przepraszam, Hayd, zamyśliłem się. Możesz powtórzyć? 
Dziewczyna tylko zachichotała na moje roztargnienie. 
- Pytałam się co z tą dziewczyną. Czemu jest to takie skomplikowane? 
- Widzisz, nie łatwo jest o tym nam mówić, ale... - przerwałem na moment opierając się o maskę uprzednio ją zamykając. - Dwa tygodnie temu zmarła jej starsza siostra. Była dla niej wszystkim. Wiesz, po tym załamała się doszczętnie. Próbowała popełnić samobójstwo, a potem straciła zupełnie kontakt z rzeczywistością - przymknąłem oczy, przecierając zmęczony dłonią twarz. - Nie doszła jeszcze w pełni do siebie i wątpię, żeby kiedykolwiek ponownie była taka jak wcześniej. 
Poczułem drobną dłoń na swoim ramieniu dlatego też otworzyłem oczy spoglądając na dziewczynę.
- Tak mi przykro, Hemmo - wyszeptała lekko ściskając moje ramię.
- Niepotrzebnie. Stało się, nie zmienimy tego - wypowiedziałem te słowa, po których zapadła między nami cisza.
- Jak miała na imię? - zapytała po dłuższej chwili.
- Adrianne.
- To dlatego... Nazwała mnie tak na początku? Przypominam jej siostrę?
Przytaknąłem w odpowiedzi.
- Tak, jesteś do niej podobna - uśmiechnąłem się słabo.
Nie minęła chwila, a obok nas pojawił się Louis.
- Harry za chwilę tu będzie, odholujemy wóz do garażu i zobaczymy co się konkretnie stało.
- Jest jakaś szansa na naprawę? Chciałabym dojechać na miejsce - westchnęła cicho dziewczyna, patrząc na nas z nadzieją.
- Jeśli stało się to, co obstawialiśmy z Lou, nie ma opcji. Trzeba by kupić nowy silnik. A jeśli to jakaś łagodniejsza usterka, zobaczymy co da się zrobić - odparłem, na co Hayden przytaknęła z rezygnacją.
Wnet dobiegł nas odgłos jadącego samochodu, a raczej obijających się o zderzak Jeepa Harry'ego kamyczków. Kretyn jechał skrótem po żwirówce, zamiast normalną drogą. Zaparkował przed samochodem Carte i wysiadł ze swojego.
- Czemu nie drogą? - zaśmiałem się, patrząc na niego zdezorientowany.
- Oh, daj spokój. Myślisz że do czego służy ten samochód? - parsknął, wyciągając z bagażnika to, co potrzebne.
Podczepił stare BMW do swojego auta, upewniając się, że porządnie to zrobił i powrócił na miejsce kierowcy, czekając aż wszyscy wsiądziemy do samochodu, co zrobiliśmy od razu. Wróciwszy już normalną drogą pod dom, obydwa pojazdy znalazły się w garażu, przez co ubyło tu trochę miejsca, więc Harry wyjechał Jeepem, stawiając go na dworze.
Z Tomlinsonem niemal od razu zabraliśmy się do roboty, dokładnie sprawdzając każdy zakamarek pod maską. Gdy nie znaleźliśmy nic, postanowiliśmy rozebrać wóz i wyciągnąć silnik. Może wreszcie coś znajdziemy. Zajęło nam to trochę czasu co prawda - chyba nawet kilka dobrych godzin - ale wreszcie się udało. Tak jak mówił przedtem Louis - zatarcie. Czyli Hayden zignorowała bądź nie zauważyła czerwonej lampki i jechała dalej z dużą prędkością, przez co po prostu wystąpiło zatarcie.
Wytarłem ubrudzone smarem dłonie w starą szmatę i rzuciłem ją na stolik.
- Idę im powiedzieć, co i jak - kiwnąłem głową do Lou, po czym wyszedłem z garażu. W salonie nikogo nie było o dziwo, więc zerknąłem do kuchni, gdzie siedziała Kate z Hayden i Niallem.
- Sprawa wygląda tak - przemówiłem, dzięki czemu ta trójka zwrócili na mnie uwagę - silnik się zatarł i nie da się tego naprawić. Jutro moglibyśmy pojechać, poszukać gdzieś używanego.
- Ale... Co z Hayden? - zapytał lekko zdezorientowany Horan.
- Spokojnie, znajdę jakiś tani hotel, nie ma problemu - uśmiechnęła się wdzięcznie brunetka, wstając od stołu.
- Hayd, daj spokój - spojrzałem na nią wręcz kpiąco. - Nie masz zbyt wiele pieniędzy przy sobie, prawda? A my mamy wolny pokój na piętrze. Nic się nie stanie jeśli zostaniesz na jedną noc.
- Ymm.. No dobrze - odpowiedziała z rezygnacją i nic więcej nie mówiąc zabrała się za picie herbaty stojącej przed nią.

________________________________________
Hej skarby :*
Co tam u was? 

Mamy nowy rozdział. Kto się cieszy?
Jak oceniacie naszą nową postać Hayden? Myślicie, że namiesza? 

Ja sama nie wiem jaka się okaże :D 
Dziękujemy za ponad 40 tys wyświetleń. Ludziska jezu *,* Nie mogę w to uwierzyć xD
Witamy na pokładzie Ashton is my boyfriend :*
Mamy nadzieję, że na nim zostaniesz :*
A teraz nie przedłużając już więcej :*
Komentujcie, przekazujcie dalej, tweetujcie #ShowMeRealityFF, trzymajcie się cieplutko :* Do kolejnego :*
Kocham :* A.

Doberek, kochani :*
Jak myślicie, kim jest ta cała Hayden? Co ona tu robi? 😏 i ahh, nasz Lukey. Kto go nie uwielbia, no błagam :3
W ogóle dziękujemy ślicznie za motywujące komentarze! Jesteście cudowni omg *,*
I te wyświetlenia, no ja nie mogę. Obłęd! Kochamy was wszystkich za to ^^
Jak to już Ann powiedziała; tweetujcie, komentujcie, udostępniajcie, a przede wszystkim - czytajcie :p
Do następnego! ❤
W.





Czytasz, proszę skomentuj.
To naprawdę motywuje :*

5 komentarzy:

  1. Ashton is my boyfriend19 lutego 2017 10:56

    Jasne, że zostane, to ff jest niesamowite! Najbardziej boli czekanie ale jeśli każdy następny rozdział ma być tak dobry jak te dotychczasowe to warto troche pocierpieć xD Uzbrajam się w cierpliwość i czekam na dalszą część �� Kocham was i pozdrawiam cieplutko ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Dziewczyny!
    Wykonujecie mega dobrą robotę z tym fikiem, tylko pogratulować.
    Istota wyżej (nie zwracajcie na nią uwagi, sfiksowała :D) podesłała mi link do tego fika i muszę przyznać - jest fantastyczny. Aczkolwiek są pewne rzeczy o których warto wspomnieć, ale napisze o nich jak pojawi się Epoliog, bo nie chcę wysysać z was weny. :D
    Wracając, cudnie wam to wychodzi, czekam na następny. Jestem bardzo ciekawa czy Hayden namiesza, czy raczej będzie cichą myszką. Co do Adrianne, podejrzewam, że żyje, ale tą kwestie pozostawiam wam. c;
    Cóż, pozostaje życzyć wam weny oraz dużo czasu na pisanie kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam, Perfekcjonistka.
    PS. Mam nadzieję, że was nie zraziłam do siebie, po prostu jestem wymagającą czytelniczką. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Istotko :* Miło mi/nam Cię u nas gościć. Jest nam niezwykle miło, że polubiłaś i wkręciłaś się w naszego fanfika, nawet nie wiesz ile to dla nas znaczy :)
      A co do wad naszego pisania. Jesteśmy świadome, że jest ich sporo. Po prostu wyraź to kochanie, wiesz wolimy usłyszeć krytykę, dobrą krytykę (ewentualnie jakieś porady, uwagi) Wy jako czytelnicy zauważacie takie błędy, my często ich nie widzimy :) Więc jeśli skarbie masz jakieś uwagi. Śmiało, nie wyssiesz z nas weny xD
      Postaramy się poprawić :D ;3
      Buziaki :*
      A.
      PS. Wcale nas nie zraziłaś kochana :3 A wymagający czytelnik to skarb :*

      Usuń
    2. No dobra, ale jak was zniechęce, to z góry przepraszam. W takim razie:
      a) Narrator - Trzecia osoba.
      Nie zastanawiałyście się kiedyś, jak by ten blog wyglądał pisany w trzeciej osobie? Rozumiem, że to jest pewna trudność, ale wierzcie - większości (w tym i mi) lepiej się czyta. Narrator byłby obiektywny, potrafiłby być w kilku miejscach na raz i słyszeć każde słowo, myśl, melodie, whatever. Nie mam nic do waszego stylu pisania, ale zastanówiecie się nad tym. ;)
      b) Interpuncja, ortografia, stylistyka.
      Ortografia - bez zarzutów. Wszystko dobrze.
      Interpunkcja - czasami się spotkałam z tym, że zabrakło mi przecinka, lub zdanie było za bardzo rozbudowane, ale to da się poprawić.
      Stylistyka - w większości ona jest dobra, ale są niektóre zdania, gdzie ona totalnie pada. Czasami można zamienić słowa miejscami w tekście i wszystko zaczyna być niezrozumiałe. Powtarzające się rozbudowane zdania, też mogą być przyczyną. Lepiej napisać trzy krótsze zdania, niż jedno wielkie.
      c) Justowanie tekstu.
      Spotkałam się z kilkoma rozdziałami, gdzie tekst był wyjustowany, choć ta większość.... Nie. Dlatego dziewczyny, polecam Wam justować tekst, dużo lepiej się czyta i ogarnia fika.
      d) Myślałyście nad wydaniem tego opka w PDF'ie? :)
      Cóż, póki co to najbardziej mi wpadło w oko. Nie bierzcie tego za złośliwość, a tym bardziej, nie ma brzmieć to jak hejt.

      Usuń
    3. Jezu laska, ja myślałam, że nam nawrzucasz tak, że nam w pięty pójdzie. Bałam się mega co takiego robimy źle. No ale odpowiadając.
      1. Jakoś tak nie pomyślałyśmy o tym, poza tym trochę tajemniczości jest w pisaniu z perspektywy jednej osoby. Chociaż pisujemy w 3 osobie zarówno ja i Ronnie i wiem, że wielu osobom lepiej się to wtedy czyta. A pisanie od początku SMR - przepisując rozdziały, zmieniając je. Cóż trochę by z tym było zabawy xD
      2. Ortografię sprawdza Ronnie, bo ja to jestem w tym kiepska, tak samo jest z interpunkcją.
      Wiem, też bo sama ostatnio zauważyłam, że piszemy (albo raczej może ja piszę) za długie zdania :D Trzeba to zmienić :D
      Co do stylistyki to zwrócimy na to uwagę dziękujemy :*
      3. Wyjustujemy wszystko (choć nie ukrywam, że nie wiem w jakim celu. mam nadzieję, że nie wychodzę na debilkę xD)
      4. W PDF'ie? Cóż z jednej strony gdybyśmy to skończyły, to nie byłby taki zły pomysł, lecz nie oszukujmy się, ludzie gdyby ściągali naszego fanfika mogliby sobie go łatwo przywłaszczyć. Nie mówię, że wszyscy, ale sama wiesz jacy potrafią być ludzie. Za to myślimy nad wydaniem tego jako papierowej wersji. Może nam się uda, choć wątpię w to, żeby nadawało się to do wydania (że ktokolwiek chciałby to wydać a co dopiero kupić i przeczytać)

      Odpowiadając jeszcze na twoje ostatnie zdania to... kochana, nie przyjmujemy tego za hejt. ( hejtem byłoby jakbyś powiedziała, że nasze pisanie jest do dupy, blog hukowy i wg żebyśmy usunęły go bo jest okropny xD) Ty dałaś nam rady, które szczerze wzięłyśmy do serduszka. Dziękujemy kochana :*
      Buziaczki :*
      A.

      Usuń