sobota, 19 września 2015

Rozdział 24.

Every human is like a moon; have other side which no one can see.

*Perspektywa Louisa*

Rano obudziłem się z uśmiechem na ustach. Niemal że od razu wyskoczyłem z łóżka, naciągając na swój tyłek moje ulubione spodnie dresowe. Spojrzałem na zegarek kontrolnie by sprawdzić, którą mamy godzinę i jakże ogromne było moje zdziwienie, gdy wskazówki pokazywały godzinę ósmą. Normalnie nie przeszkadzałaby mi tak wczesna pora, ponieważ niemal zawsze tak wcześnie podnosiłem się łóżka. Lecz wczorajszego wieczoru poszedłem do łóżka około trzeciej nad ranem, ponieważ nie mogłem spać, gdyż po moich myślach krążyła pewna brunetka. Co ona takiego w sobie ma? Tamten wieczór ukazał mi skrawek jej prawdziwej osoby. Tego co ukrywa pod maską. I to mi się podobało. To było wydanie, które pragnąłem widywać każdego dnia. Mówię teraz jak jakiś zakochany, ale tego co do niej czuje, to co we mnie wywołuje jej obecność. Tego się nie da opisać. Nie istnieją takie słowa. Ta dziewczyna niesamowicie mnie intryguję, ale jednocześnie coś się we mnie porusza. Nie wiem czy jest to spowodowane jej niesamowitym głosem, umiejętnością gry, czy też jej tajemnicą, która zmusiła ją do stworzenia sztucznego oblicza. Jej alter ega. Wczoraj dane mi było zobaczyć kawałek prawdziwej Adrianne, musiało ją to kosztować wiele, by zagrać dla mnie jej autorski utwór i do tego jeszcze te słowa, cały czas chodziły mi po głowie nie dając spokoju: "Opuszczona przez wszystkich
Zdradzona przez świat"
Co to tak na prawdę miało oznaczać? Było to aluzją do zdrady jej ojca? Czy może miało to coś wspólnego z tą osobą? Nie miałem pojęcia. Ale musiałem się tym zająć.
To było silniejsze ode mnie kiedy otworzyłem drzwi do ich sypialni. Po cichu wszedłem do środka, przenosząc wzrok na małe pojedyncze łóżko na którym leżały dwie dziewczyny. Wiedziałem iż pomimo tej pory obie będą spać, a jak nawet nie we dwie, to byłem pewien że Adrianne zastanę w łóżku, wiedząc jaki z niej śpioch. I miałem rację. Spały we dwie, ale mój wzrok zamykał się na starszej. Która mamrotała coś cicho pod nosem, mając przy tym rozchylone usta.
Nagle usłyszałem sapnięcie i nim się spostrzegłem Ann łupnęła na ziemię zepchnięta przez swoją siostrę.

- Serio kurwa! To już trzeci raz - warknęła łapiąc się za łydkę, a ja z trudem opanowałem śmiech.
- Przepraszam Addie.. - zaczęła ale gdy tylko mnie dostrzegła zamarła. Brunetka nadal leżąca na panelach poszła w ślady tej młodszej i wtedy już nie mogłem się powstrzymać. Wybuchłem gromkim śmiechem rozbawiony tą sytuacją.
- A ty z czego ryjesz? - wysyczała wściekle piorunując mnie spojrzeniem.
- Ja? Z niczego - parsknąłem, próbując się opanować.
Dziewczyna prychnęła pod nosem powoli podnosząc się z podłogi, a ja z trudem powstrzymywałem się, by jej w tym nie pomóc. W końcu nie było to pewnie łatwe przez ranę na łydce. Jednak sprawnie wyciągnęła z walizki ubrania i skierowała się do łazienki. Patrzyłem na zamknięte drzwi, póki głos jej siostry nie rozbrzmiał w pokoju:
- Louis?
Zwróciłem pytający wzrok ku młodej O'Connor.
- Pewnie mi nie powiesz, uznasz mnie za wścibską małolatę i tak dalej, ale... czy ty i Ann...
Uniosłem dłoń, by zamilkła. Nie musiała kończyć. Pokręciłem głową z rezygnacją, nie mając pojęcia co odpowiedzieć zielonookiej.
- Nie wiem, Veronica, po prostu nie wiem - westchnąłem.
Wyszedłem prędko z pokoju, chcąc ominąć ten drażliwy temat i skierowałem się na dół, skąd dochodził już zapach jeśli się nie mylę naleśników. Wszedłszy do kuchni zauważyłem przy kuchence Harry'ego i moją siostrę podrygującą w rytm jakiejś piosenki lecącej z radia. Oparłem się o framugę przypatrując jak Kate składa całusa na policzku kędzierzawego, który smażył naleśniki.
Boże, to szczęście w jej oczach było piękne, byli szczęśliwi i mam nadzieję, że będzie tak jeszcze długo.
- Dzień dobry, gołąbki - uśmiechnąłem się szeroko.
- Dzień dobry - odparli jednocześnie.
Usiadłem przy stole, a czarnowłosa podała mi kubek parującej kawy, za który podziękowałem, po czym wypiłem szybciej niż zazwyczaj.
- Kotku, obudzisz resztę? Zaraz będą naleśniki. - Styles puścił oczko Katy, upijając łyka ze swojego kubka.
- Jasne - zaświergotała, po czym wyszła z kuchni tanecznym krokiem.
Uwielbiałem patrzeć na nią szczęśliwą. Jeśli osoba, o którą troszczysz się całe życie jest szczęśliwa, ty też jesteś.
- Więc? Jak tam sprawy z siostrami? Zauważyłeś co dzieje się z Irwinem czy to jedynie moje domysły? - zaśmiał się cicho, nie odwracając nawet wzroku w moją stronę.
Ta, nie tylko z nim Harry.
- Może - wzruszyłem ramionami.
- No a ty... to wczoraj... - Proszę, nie zaczynaj tego tematu znowu. Nie po to tutaj zszedłem.
- Między nami nic nie ma. - Kłamiesz jak z nut Tomlinson. - To córka Briana i prędzej czy później odejdą.
Uporczywie wpatrywałem się w dno pustego kubka, by uniknąć równie natarczywego wzroku zielonookiego.
- Nie chcesz, to nie mów - wymamrotał.
Nałożył górę naleśników na jeden talerz, a ja wyciągnąłem z lodówki nutellę oraz dżem które położyłem na stole. Zapewne po śniadaniu oba te produkty magicznie znikną, więc trzeba będzie wybrać się na duże zakupy. Poza tym w lodówce i tak świeci pustkami.
Nie minęła chwila, a wszyscy już siedzieli przy stole.
Po odmówieniu modlitwy wszyscy zabrali się za jedzenie, głośno przy tym rozmawiając. Szczerze to nawet nie miałem zielonego pojęcia o czym tak ględzili, gdyż całą swoją uwagę poświęcałem brunetce. W ciszy jadła razem z siostrą posiłek. Patrząc wszędzie tylko nie na mnie. Czułem, że żałuje tego co mi pokazała. Tylko pytanie dlaczego? Bo jesteś jej porywaczem! Odezwał się głos w mojej głowie, któremu miałem ochotę przywalić. W nerwach uderzyłem pięścią w stół, nie będąc nawet tego świadomy. Wzrok wszystkich ugrzązł na mojej osobie, nawet Adrianne podniosła na mnie swoje brązowe tęczówki, a jej wzrok był zupełnie pusty. Znowu przybrała miano zimnej chamskiej dziewczyny. Tylko czemu to mnie zabolało? "może dlatego że tobie na niej zależy idioto" znowu odezwał się ten pierdolony głos w mojej głowie, ale co do tego miał rację, coś w sobie miała, a ja byłem głupi, żeby pomyśleć, że przestanie się ukrywać i pozwoli mi sobie pomóc. Wszyscy oczekiwali na jakikolwiek ruch z mojej strony, a ja nie wiedząc co zrobić, powiedzieć, po prostu wstałem od stołu i wyszedłem przez drzwi tarasowe do czegoś co w swoim rodzaju przypominało ogród.
Stanąłem na środku odchylając głowę w tył, przymknąłem oczy i napajając się słońcem które ogrzewało moją twarz, próbowałem się uspokoić, następnie usiadłem na zielonej trawie nadal w myślach licząc do dziesięciu.
Siedziałem tak bez ruchu, promienie słoneczne przyjemnie ogrzewały moją skórę, a lekki wiatr rozwiewał mi włosy na prawo. Wszelkie myśli będące w mojej głowie dotyczyły sióstr, jednak większa część nich kręciła się wokół Adrianne. Ciekawiło mnie dlaczego udaje kogoś, kim nie jest na prawdę. Wiedziałem, że w głębi duszy jest wrażliwą, kruchą dziewczyną, która postawiła przed sobą tarczę, nie chcąc do siebie nikogo dopuścić. Jestem pewien; ktoś ją przedtem zranił, jak widać mocno. A może jednak to stwierdzenie jest błędne? Powód może być inny.
Nie wiem ile tak siedziałem, zapewne dość długo. Lecz nie było sensu zwracać na to najmniejszej uwagi.
- Mogę?
Uniosłem głowę. Dostrzegłem nad sobą Ann, która wskazywała dłonią na trawę obok mnie. Przytaknąłem, a dziewczyna dosiadła się do mnie, oplatając zgięte w kolanach nogi ramionami. Wpatrywała się tępo w jakiś punkt, oddychając spokojnie i miarowo.
- Dlaczego? - wyszeptałem, sam nie wiem kiedy.
- Dlaczego, co? - zapytała marszcząc przy tym brwi.
- Dlaczego taka jesteś?
Brunetka odwróciła wzrok od ogrodzenia i spojrzała mi w oczy. Jej obojętny wyraz twarzy, oraz przytrzaśnięta przez ręby dolna warga wskazywały na to, że zastanawia się. Zapewne czy mi powiedzieć czy olać to pytanie poprzez wzruszenie ramionami. Westchnęła, a ja mogłem zobaczyć jak jej oczy robią się przejrzystsze, wyraźnie mogłem dostrzec strach, ale też i coś więcej.
- Idziesz na łatwiznę Tomlinson - zaśmiała się gorzko, przymykając na moment powieki i zaraz je otwierając.
- Cóż jesteś zagadką Adrianne - przyznałem co lekko ją zszokowało.
- Nie było by zabawy gdybym nią nie była.
- Ale co się takiego stało? - zapytałem przybliżając się do niej o centymetr.
- To co nie powinno było się wydarzyć, coś co zniszczyło mi życie - wyszeptała tak cicho, że ledwie ją usłyszałem. Jej głos był pozbawiony barwy, a oczy utkwienie miała w moich tęczówkach.
-  Co dokładniej? - zadałem kolejne pytanie które okazało się błędem, gdyż brunetka ocknęła się i posłała mi spojrzenie pełne jadu.
- Chuj cię powinno to obchodzić - wysyczała, chcąc już wstać, lecz w ostatniej chwili chwyciłem ją za nadgarstek ciągnąc w dół by wróciła na miejsce. Zrobiła to, ale bardzo nie chętnie.
- Nie denerwuj się tak.

- To odpuść Louis, zrobisz sobie przysługę, zostawiając mnie w spokoju - powiedziała śmiertelnie poważnie, zamykając przy tym oczy i przygryzając mocno dolną wargę jakby sama powstrzymywała siebie od powiedzenia czegoś więcej.
-  W tym problem że nie mogę - przeleciało mi przez głowę, ale nie wypowiedziałem tych słów na głos. Zamiast tego westchnąłem i w skupieniu skanowałem każdy kawalątek jej twarzy jakbym chciał zapamiętać choćby każdy maleńki szczegół. Swój wzrok jednak zatrzymałem na jej pełnych ustach, teraz prawie że sinych przez intensywność ich przygryzania. Zwilżyłem swoje wargi koniuszkiem języka. Chciałem tak cholernie zasmakować jej ust, poczuć jej dotyk na mojej skórze, walczyć z jej język o dominację. Nie miałem pojęcia skąd naszły mnie takie myśli, ale kierowany jakby jakąś magiczną mocą, powoli zbliżyłem swoją twarz do niej i zaraz przywierając do niej delikatnie wargami, złożyłem na jej ustach pocałunek. Ta wzdrygnęła się będąc przestraszona moim nagłym posunięciem, ale zaraz rozluźniła się i pogłębiła z nieśmiałością pieszczotę. To było coś niesamowitego, po moim ciele rozniósł się przyjemny dreszcz ekscytacji, zamknęłam oczy i przysunąłem się do niej bliżej by móc ją mieć przy sobie. Ułożyłem dłoń na jej policzku, a ona z wahaniem położyła jej drobną na mojej klatce piersiowej co mi się podobało. Pocałunki stawały się coraz bardziej intensywne i gdy przejechałam językiem po jej wardze, prosząc o wejście, po raz ostatni pogłębiła namiętnie, niemal że z taką pasją jaką nigdy dotąd nie zaznałem pocałunek, tak jakby chciała zapamiętać to uczucie i odsunęła się ode mnie jak poparzona, a zaraz moja głowa przekręciła się w bok, a policzek zaczął pulsować na wskutek spotkania z jej drobną dłonią.
Nie byłem co prawda zdziwiony jej zachowaniem, ale i tak zaskoczyła mnie siła z jaką dostałem. Obróciłem się spoglądając na nią, w jej oczach mogłem dostrzec panikę, strach i poczucie winy, tylko ciekawe czym spowodowane. Otworzyła usta by coś powiedzieć, lecz nagle je zamknęła i jej wyraz twarzy nagle diametralnie się zmienił. Teraz była zimna i obojętna, nawet jej wyraz oczu się zmienił i na powrót stały się puste. W zdumieniu patrzyłem jak zrywa się z ziemi i podąża do domu. Jej reakcja potwierdziła mi wiele i ukazała, że jednak jest to możliwe, by zrzucić jej maskę.
- Jeszcze odzyskam prawdziwą ciebie - szepnąłem do siebie patrząc na drzwi tarasowe, za którymi zniknęła jeszcze chwilę temu brunetka. Natomiast ja położyłem się na trawie zamykając powieki i po prostu krążyłem myślami, oczywiście wokół dziewczyny, do której nie powinienem był nic poczuć, ale zakazana miłość jest dużo lepsza, a to jaka była zamknięta, powodowało u mnie podniecenie i chęć pomocy, której dotychczas mnie miałem okazji doświadczyć.

___________________________________________________________
Ta tadada 
Oto rozdział moje słoneczka! 
Ja się bardzo cieszę, gdyż to pierwszy pocałunek Lann *,*Oni są tacy awwwh, no ale Ann tak łatwo mu się nie odda, o ile w ogóle to zrobi xD
Chociaż mam cichą nadzieję że tak! :*
No ale wracając dziękujemy za komentarze, które naprawdę motywują i za wyświetlenia.
Chociaż porównując wcześniejsze rozdziały czytelność spada co nas ogromnie martwi ;( 
Mam nadzieję, że się to zmieni i będzie nas znowu tak dużo.
Możecie również pytać bohaterów ponieważ strasznie się oni nudzą i czekamy nadal na wasze prace. :)

No więc odsyłam was na dół do notki Ver :*
Buziaki :* A. 

Hey, hey, hello!

No tak, #CuteLannMoment *w* Uwielbiam ten rozdział. Matko, teraz mi żal Lou, tak się biedak stara. No ale Ann ma swoje powody.
Dobra, męczą mnie, że chcą rozdział, to krótko powiem;
Dziewczynki moje kochane, spadają nam wyświetlenia :c
Z każdym kolejnym rozdziałem jest ich coraz mniej, ale nie mam pojęcia dlaczego. Jest coraz gorzej? To wina szkoły?
No żeby nie było kochamy was i dziękujemy za komentarze słoneczka ;*
Powtarzam po raz sama nie wiem który: FANARTY możecie wysyłać nam nadal, PYTANIA zadawać bohaterom także możecie, no i...
To chyba tyle.
Do następnego kochani. ;*
W.

7 komentarzy:

  1. Omhhhhh *'*
    Genialny
    Lann moment *-*
    Cudo
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. KURDE, KURDE, KURDE, KURDE SKANZJAKZBBZbb
    Lann boze zmzmsmmsmamamamzkam To czysta perfekcja zksjbsha
    Nie mam nic wiecej do powiedzienia, to jeden z moich fav rozdziałów xjajnznanan
    Kocham was bardzo, bardzo, bardzo

    OdpowiedzUsuń
  3. O mato pierwszy pocałunek !!!!
    Lannmoment boże jak ja ich uwielbiam no awwww.
    Genialny rozdział dziewczynki.
    Luis tak się starał było tak słodko a tu co dostaje z liscia !!!!
    No genialny kochane
    Juz chce nn
    Kocham ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. !!!!!!!
    Takie prawdziwe. Całują się, jest okej, a tu nagle jeb mu z liścia! XD Kocham, po prostu uwielbiam ten moment! <3
    Nie wiem, co mam napisać. To jest takie, takie aw! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!
    Pierwszy gif mnie rozwala. To ja i moja siostra :)
    Rozdział, ale to bardzo mi się podoba :*
    Jesteście wielkie, aż przeczytam to jeszcze raz :)
    Przed snem, ale nie żebym zasnęła, bo to wcale nudne nie było... Tylko bardzo chętnie we śnie powtórzę sobie rozdział. Pewnie myślicie, że jakaś walnięta jestem, ale... Wariaci są coś warci <3
    Czekam na nn i weny Kochane <3
    Tak, zapamiętałam wreszcie, że jesteście we dwie :D
    Uff... Rozpisałam się, więc... Zapraszam do siebie :)
    http://loveandfame-niallhoran.blogspot.com/
    http://youandi-louistomlinson-fanfiction.blogspot.com/
    http://hero-liampayne-fanfiction.blogspot.com//

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobietki wy moje macie talent :D
    Co jeden to lepszy rozdział!! wszystkie są genialne oczywiście!!
    Gdzie wy znajdujecie czas na pisanie nowych kiedy szkoła i tyle nauki :o
    Z niecierpliwością czekam na następny!! <3
    Kocham <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejni się całują jejkuuuuuu
    Jak ja kocham to ff,no nie mogę no
    #LannMoments są genialne omg

    OdpowiedzUsuń