niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 14.

*Perspektywa Louisa*

No co za, kurwa idiotka! Skąd ona może wiedzieć, jak traktuję kobiety? Skąd to, cholera mogłaby niby wiedzieć?!
To denerwuje mnie najbardziej, mówi o mnie coś, co usłyszała od innych. Ocenia mnie po pozorach, a tak na prawdę mnie nie zna, nie ma pojęcia kim jestem.
 Wysiadłem z samochodu, z impetem trzaskając drzwiami.
- Tommo, co się stało? - krzyk Jake'a doleciał do moich uszu.
Zatrzymałem się, wziąłem głęboki oddech, żeby zaraz go nie uderzyć i odwróciłem się, obdarzając uśmiechniętą mordę Calvina morderczym spojrzeniem. Blondyn niemal od razu uniósł ręce do góry w geście obronnym, cofając się kilka kroków. Jęknąłem przeciągle, przecierając twarz dłońmi.
- Daj mi kluczyki do Laili, muszę przejechać co najmniej cztery okrążenia - warknąłem mimowolnie
Chłopak od razu wyjął z kieszeni wspomniany przedmiot i wręczył mi go, na co uśmiechnąłem się pod nosem. Kiwając głową w podzięce, odszedłem do samochodu przyjaciela, który ostatnim razem był nieźle styrany, gdyż korzystał z niego Michael. Jednak dzisiaj wyglądał jak nowy, ciekawy jestem ile kosztowało Jake'a naprawienie go. Wyrzuciłem z głowy niepotrzebne myśli, wsiadłem za kierownicę i ruszyłem. Nie patrząc nawet na licznik jechałem, ostro skręcałem, o mało co nie wypadając z toru.
Stanąłem w połowie okrążenia, gdyż skończyło mi się całkowicie paliwo, co oznaczało, że przejechałem na prawdę dużo. Wywnioskowałem to również po chylącym się nad horyzontem słońcu. Opuściłem wóz i, zostawiając go na torze, wróciłem do warsztatu.
- Powiesz mi wreszcie? Chyba wyluzowałeś przez te kilka godzin, jeśli się nie mylę.
- Jezu no, pożarłem się z durnymi idiotkami, które nic o mnie nie wiedzą, a oceniają - syknąłem.
Wcisnąłem dłonie w kieszenie, a moja stopa z impetem uderzyła w leżący obok mnie kamień, który potoczył się na znaczną odległość.
Blondyn ze świstem wciągnął powietrze przez usta, a ja posłałem mu pytające spojrzenie.
- To te córki O'Connora?
- Tak, to one.
- Louis, wiesz, że Brian się w końcu zorientuje. Nie możecie ich trzymać, sam wiesz jak jest z nim.
- Wiem to, Jake. Za to nie mam pojęcia, co możemy zrobić. Jak je zabijemy, on zabije nas. Jak je wypuścimy, to on i tak nie odpuści, bo wiemy, że Brian O'Connor zawsze dopnie swego i się zemści, mordując nas, kurwa wszystkich - warknąłem
Chłopak wzruszył bezradnie ramionami, kręcąc przy tym głową. Podziękowałem mu za pożyczenie Laili i wróciłem do swojej Destiny. Odpaliłem silnik i naciskając gaz do dechy mknąłem przez miasto, miałem w szerokim poważaniu trąbienia i wyzwiska w moim kierunku. Walić te osoby serio miałem wyjebane co w tym momencie o mnie myślą, pieprzyć tych ludzi, miałem inne zmartwienia na głowie, a mianowicie jedną dziewczynę i jej siostrę. Nie mogłem całkowicie wyrzucić z głowy tej postrzelonej brunetki, jak ona mi działała na nerwy jak kurwa nikt przedtem, ale musiałem przyznać, że coś w niej było, coś intrygującego. Po usłyszeniu od młodszej czym się obie interesują, mogę stwierdzić, że coś musiało ją spotkać w przeszłości, coś co zmieniło jej charakter. Wkurwia mnie niewiedza, zawsze, za każdym razem trafia mnie jasna cholera, gdy nie jestem o czymś poinformowany. No cóż w mojej że tak to nazwijmy profesji, niewiedza jest bardzo ryzykowna, musiałem wiedzieć wszystko, o wszystkich, by chronić swojej rodziny. To jest po prostu niesłychane, żeby dziewczyna będąca tak delikatna wewnętrznie była taka.. taka sukowata, dosłownie, natomiast jej siostra, cóż zupełnie było u niej na odwrót, strachliwa niewinna na zewnątrz, w środku czysta kopia Briana. To chore, nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką sprzecznością. Co kompletnie zwala mnie z nóg. Muszę odkryć tą pieprzoną tajemnicę.
Gdy dojechałem do domu, od razu wszedłem do salonu, rozglądając się po nim, lecz nie zastałem tam nikogo, prócz Zayna z Calumem, co mnie zdziwiło. Salon to było miejsce, gdzie praktycznie codziennie przesiadywali wszyscy, rozmawiając, a dzisiaj tu tak pusto.
- Gdzie reszta? - zapytałem, unosząc jedną brew
- Głównie w pokojach. Ash, Luke i Harry w garażu, a Liam wiadomo gdzie - zaśmiał się Cal, który był z resztą kopią Zayna; brązowe oczy, czarne włosy, ciemna karnacja. Tyle, że Malik wyglądał groźniej, definitywnie. A Hood był wręcz uroczy, czego ja oczywiście nie stwierdziłem.
- Tak poza tym, to Martin zaprosił nas na jakąś imprezę - mruknął Zayn - Po Ride Or Die, jeśli się nie mylę - spojrzał pytająco na Caluma, który jedynie przytaknął, potwierdzając jego słowa.
- No was chyba posrało, jeśli wszyscy chcecie tam iść razem ze mną. One same nie zostaną, jak wcześniej, bo może się to skończyć jeszcze gorzej. Tym bardziej nie weźmiemy ich ze sobą - mruknąłem mimo, iż taki scenariusz już tworzył się w mojej głowie.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z ich strony, skierowałem się do pokoju, w którym miałem wielką nadzieję zastać Adrianne. Stanąłem przed drzwiami zastanawiając się, czy aby na pewno tam wejść, szczerze nie byłem pewien czy mam ochotę teraz widzieć jej twarz, której bądźmy szczerzy nie mogłem wygonić z głowy. Westchnąłem przeciągle i chwyciwszy klamkę wszedłem do środka.
Jakie było moje zdziwienie widząc leżącą na wznak Ann oraz siedzącą tuż obok niej jej młodszą siostrę. Obie w ty samym czasie spojrzały na moją osobę, a mój widok odgonił uśmiechy, jeszcze przed sekundą zdobiące ich buzie. Odchrząknąłem czując się nadto obserwowany, lecz nic tym nie wskórałem, gdyż nadal ich wzrok był zawieszony na mnie. Zlustrowałem dokładnie twarz starszej i zauważyłem opuchliznę pod oczami i lekko poczerwieniałe oczy. Czyżby płakała? Przeniosłem wzrok na Veronicę, szukając u niej jakichkolwiek wskazówek, patrząc też czy nie robiły tego razem. Lecz twarz zielonookiej była normalna, nie wykazywała zupełnie nic. Czyli jednak coś się stało po moim wyjściu, albo po prostu to ja byłem powodem jej łez. Chociaż szczerze stawiałbym na to pierwsze, w końcu przecież ma takie o mnie zdanie, że nie powinny dotknąć ją moje słowa. A może jednak?! Musiałem z nią porozmawiać w cztery oczy, więc posłem młodszej O’Connor znaczące spojrzenie, dając jej do wiadomości, że ma opuścić mój pokój. W dupie miałem czy przerwałem im jakąś ważną rozmowę o tipsach, ciuchach czy chuj wie o czym tam one rozmawiały. Brunetka odwróciła głowę w stronę siostry, zupełnie nic nie mówiąc. Po chwili wstała i opuściła pokój, co chwila zmieniając mimikę twarzy, jakby porozumiewając się bez słów z Adrianne. Dziewczyny, w dodatku one są dziwne. Podszedłem powoli do łóżka i zająłem miejsce, na którym wcześniej znajdowała się Veronica. Spojrzałem w jej oczy, przez co nasze spojrzenia się skrzyżowały. Mimowolnie wykrzywiłem się w grymasie, gdy jej oczy były zupełnie puste, nie wyrażały żadnych uczuć.
- Płakałaś? - szepnąłem, choć nie wiem dlaczego powiedziałem to w ten sposób.
- A nie widać? - mruknęła
No i znowu... Ja próbuję być miły, jakoś się do niej dostać, a ona znowu mnie odpycha. Po raz kolejny próbuje być oschła, a ja i tak wiem, że jest słaba i wrażliwa wewnętrznie, jak jej siostra, tyle że wewnętrznie. Ja na prawdę ich nie pojmuję.
- Słuchaj, nie wiem co zrobiłem...
- Wiesz, doskonale wiesz.
Westchnąłem zirytowany, lecz kontynuowałem:
- Wiem, nazwałem cię, jak nazwałem. Ale co z tobą? Cały czas mnie obrażasz, oceniasz po tym, co usłyszałaś, po pozorach, nie mając pojęcia kim jestem na prawdę. Kto ma gorzej? Ty czy ja? Myślisz, że życie pod taką maską jest łatwe? Wszyscy, którzy mnie nie znają, potrafią powiedzieć wiele na mój temat. A nie wiedzą kompletnie nic. Ty też nie wiesz. Więc zanim cokolwiek powiesz o mnie, zastanów się.
- Będąc tutaj trzy dni zdążyłam wyrobić sobie o tobie zdanie. Bipolarny gangsterek - prychnęła pod nosem, a ja starałem się liczyć do dziesięciu byle by tylko opanować nerwy.
- Dostrzegasz tylko te najgorsze aspekty, zresztą tylko te które słyszałaś od osoby pośredniej. - starałem się mówić jak najłagodniej by móc ją do siebie przekonać. - Kto cię tak zranił, że widzisz tylko negatywy? - zapytałem, a widząc jak zareagowała na to pytanie doskonale wiedziałem, że trafiłem w czuły punkt. Jej mięśnie napięły się maksymalnie, wzdrygnęła się, a jej oczy zaszyła mgła. Cholera jasna, nie wiedziałem, że to może być aż tak kluczowa myśl. Siedziałem wpatrując się w nią, czekając, cóż sam tak naprawdę nie wiem na co. Na wyjaśnienia, na ripostę? Jednak niczego takiego się nie doczekałem, siedziała tępo patrząc w moje tęczówki, tak jakby znajdowała się w transie z którego nie może wyjść. Wyglądała okropnie w tym stanie, będąc całkowicie nieobecna duchem, zupełnie jakby znajdowała się teraz w innym wymiarze. Nagle do jej oczu napłynęła masa łez, ale nie ścierała ich nadal wpatrując się we mnie, tak jakby niebyła świadoma tego, iż płacze. Coraz bardziej mnie przerażała, nie w ten sposób że się bałem, ale kurwa to wyglądało bardzo dziwnie.
Mimowolnie, bardzo powoli wyciągnąłem rękę w jej stronę i dotknąłem wierzchu jej chłodnej dłoni, przez jej ciało przeszedł dreszcz. Nie miałem pojęcia, o czym myśli, a to tylko motywowało mnie, by się dowiedzieć. Co ją takiego spotkało?
Łzy spływały stróżkami po jej bladych policzkach, spadając na koszulkę. Bez namysłu starłem słone krople z jej twarzy, nawet na sekundę nie przerywając z nią kontaktu wzrokowego. Nie wiem co się w tej chwili dzieje w jej głowie, ale to na pewno nie jest nic przyjemnego. Ktoś ją skrzywdził.
W pewnym momencie jakby ocknęła się i wciągnęła ze świstem powietrze przez usta, a cichy szloch rozniósł się po pomieszczeniu, przerywając długą ciszę, która panowała między nami, odkąd wypowiedziałem to pytanie. Moje usta był rozchylone z szoku, miałem mętlik w głowie, nie wiedziałem co zrobić. Cichy głos w mojej głowie nasilił się, nakazując mi, bym zrobił cokolwiek. Cokolwiek, co jej nie zrani.
Zdziwiony moim sumieniem, które się odezwało, ostrożnie objąłem brunetkę w ramionach i przyciągnąłem do siebie, mimo jej prób odsunięcia się. Posadziłem ją na swoich kolanach i przycisnąłem jej kruche ciało do swojego torsu. Zacisnęła drobne piąstki na materiale mojej koszulki, która z każdą mijającą sekundą zaczęła moknąć coraz bardziej. Jedną ręką trzymałem ją w talii, zaś drugą głaskałem po rozczochranych włosach, czekając aż się uspokoi.
Mijały sekundy, które wydawały się wiecznością, a ona ani odrobinę nie opanowała płaczu. Trzęsła się w moich ramionach dławiąc płaczem. Mimo iż nie powinienem było mi jej szkoda. Jakiś dupek, musiał mocno ją skrzywdzić, gdy tylko się dowiem kto jest powodem tępo wszystkiego obiecuję, że własnoręcznie wypruję flaki! Oddech brunetki stawał się coraz to płytszy i nierównomierny. Jak tak dalej pójdzie to mi się tu kurwa udusi. Mam nadzieję, że wzięła leki, modliłem się o to, gdyż tylko na tyle w tym momencie było mnie stać. Kołysałem się w przód i w tył razem z jej ciałem, które przylegało do mojego, tak że nie pozostawała nawet centymetr odstępu pomiędzy nami. Nuciłem uspokajająco nieokreśloną mi melodię jednocześnie nadal głaszcząc po głowie. Zdecydowanie, jej złośliwość i cięty język było formą odcięcia się od ludzi, był to dla niej sposób na pozbywanie się ich, gdyż była prostsza, łatwiejsza. Robiła to z obawy na zranienie, które często otacza nas na co dzień. Nie miałem pojęcia co mógłbym zrobić, byłem totalnie bezsilny. Tak, ja Louis William Tomlinson jestem, kurwa w chuj bezsilny.
Nie wiedziałem, co mam jej powiedzieć. Może prawdę? Ale jaką prawdę? Miałem jej powiedzieć, jak jest? Nie będę jej straszył horrorem, który jest prawdziwy i nazywa się 'życie'. Ona nie zna jego ciemnej strony, nie zna prawdziwości, realności, która czasami przytłacza każdego. Ludzie są jedynymi potworami, które istnieją. Właśnie ludzie wyrządzają najwięcej krzywd.
Ja również jestem człowiekiem. Także wyrządzam wiele krzywd, lecz tylko tym, którzy sobie na to zasłużyli. Nigdy nie krzywdzę kogoś niewinnego. Jestem surowy, aczkolwiek sprawiedliwy.
W pewnym momencie pomieszczenie pogrążyło się w głuchej ciszy. Nie słyszałem nic, prócz stłumionych głosów moich przyjaciół, co oznaczało jedynie tyle, że Adrianne przestała płakać. Ostrożnie schyliłem głowę i spojrzałem na jej przymknięte, podpuchnięte oczy, lekko rozchylone usta, z których uciekał gorący oddech, spokojnie unoszącą się klatkę piersiową. Zasnęła.
Delikatnie położyłem ją na łóżku i nakryłem niewielkim fragmentem kołdry. Wychodząc z pokoju, ostatni raz spojrzałem na śpiącą dziewczyną, wzdychając. Zgasiłem światło, szepcząc jedynie słowo:
- Dobranoc.
_______________________________________
Hey, hey, hey!
Wohow, udało się zebrać komentarze, znowu! :D
Jestem pod wrażeniem, choć trzeba byłoby zacząć się bardziej 'reklamować', by więcej osób o tym wiedziało :>
No cóż, co mogę powiedzieć? #LannMoment *.* uwielbiam ich, absolutnie uwielbiam. Ale jeszcze bardziej uwielbiam #AshtonicaMoments :3
Well, to w sumie tyle ode mnie, same głupoty, ale co tam.
Ah! Jeszcze jedna sprawa, za tydzień wyjeżdżam na wakacje, więc zostawię was z tamtym krejzolkiem c:
Kocham(y) was! :*
W.

Witam słoneczka. :*
Jak tam pierwszy tydzień wakacji? Robiliście coś ciekawego?
Ja jestem aktualnie pisze wam notkę przy ognisku nad jeziorkiem. 

Biwak pod namiotem zawsze fajna rzecz ;3
No dobrze dosyć nudzenia. Mamy kolejny rozdział. Z perspektywy Lou *-*

Mówiłam jak bardzo go kocham? Nie? Oh no to mówię. *-*
Dziękujemy za komentarze i tak wiele wyświetleń. <3
Cóż by dalej. Liczymy na więcej komentarzy, wiem że to oklepane no ale to na prawdę motywuje.
To chyba wszystko. Do następnego :* Buziaki ;* A.


Czytasz = skomentuj

8 komentarzy:

  1. Umieram. Jest dwudziesta trzecia, ale to nie zmienia faktu, że mamy dwadzieścia trzy stopnie na dworze! Lubię lato, ciepło, ale wolałabym, aby chociaż w nocy było chłodniej. No, ale to nie ważne.
    Biwak, nad jeziorkiem? Szczerze powiedziawszy nigdy na takim nie byłam. Przeważnie mi się coś takiego kojarzy z robactwem. Nie wiem, skąd mam takie skojarzenia, no, ale są. Może kiedyś je zmienię..
    Ja znowu nie o tym! Strasznie Was przepraszam, ale chyba mózg mi się stopił..
    Perspektywa Louis'a! Zaskoczyła mnie ona i to bardzo. Nie spodziewałam się jej. Ale w sumie to dobrze. Lubię niespodzianki, zwłaszcza te nieświadome. (taa, nieświadome niespodzianki, brawo ja! XD)
    Jestem ciekawa, co się działo z Adrianną (mogę odmieniać jej imię po polsku?). Nie, błąd. Chociaż? Chodzi mi o to, że ciekawi mnie jej przeszłość. Kim był ów młodzieniec, który tak ją zranił? Bo to był chłopak,nie? :o
    Przepraszam, ale już nie wytrzymam.
    Chyba pójdę na basen. Jest jeszcze gdzieś otwarty?
    Pozdrawiam, karmeeleq.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż Karmeelequ kochany (jak Ty kochana masz na imię?) kochamy Twoje komentarze i Cb, mamy za każdym razem wielkiego banana na mordkach *-*
      Polecam biwaki, co prawda są robaki, no to normalne, ale nie przeszkadza to w ogóle ;3 Mam nadzieję, że zmienisz nastawienie, no ja naprawdę kocham jeździć pod namioty, ale ja to ja XD
      Co do imienia, to sama nie wiem jak się odmienia, więc po prostu niech zostanie odmieniane po polsku Xd
      Cóż to jest chyba wiadome że to młodzieniec, ale ci i jak to same chcemy też się dowiedzieć. Sama Ann tylko wie co tak naprawdę się stało, no chyba że jeszcze Ver to wie ;3
      A co do basenu to kochana zapraszam do mnie nad jeziorko, cieplutka woda jest. Można się kąpać nawet na golasa ;D^^ bo baseny pozamykane chyba XD
      No nic dobranoc moja droga Xd
      Kocham (y) ♡
      A. (&W.)

      Usuń
  2. Kocham ten rozdział!
    Więcej #Lann moment prosz!
    Kocham
    Czekam na next<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziu genialny rozdzial kochane jest taki awww hahah uwielbiam Lann moment najlepsza para ever . Czekam na nastepny rozdzial .

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział :*
    Przepraszam, ale komentuje dopiero teraz, bo tel mi nawala :)
    Rozdział jest zajebisty! Czekam na nn i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochalam się w tym blogu
    Jest cudowny ❤❤
    Przeczytam narzie ten rozdział ale zara biore sie za reszte❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Sdijoefporvkldfjir genialny rozdział,jaram się aaaaaaa *.*
    #LannMoment cudowny omg
    Jestem baardzo ciekawa kto ją tak zranił,nie mogę się doczekać,żeby się dowiedzieć.
    Komentarz taki krótki,ale lecę czytać następny rodział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. coś mi się tu nie zgadza
    przecież doskonale widziały i przekonały się na własnej skórze, jak traktuje kobiety, więc o czym on w ogóle mówi
    uderzenie dziewczyny [nawet jeśli w nerwach], sama zgoda na przypieprzenie im kijem w łeb, więzienie ich w domu
    to przecież idealnie obrazuje jak traktuje kobiety
    jedynym wyjątkiem wydaje się jego siostra, ewentualnie reszta dziewczyn, ale myślę, że do nich ma bardziej pokojowe nastawienie
    może traktować je jako zakładniczki, ale do cholery jasnej przecież to też kobiety!
    dziękuję, dobranoc, idę dalej

    OdpowiedzUsuń